W przyszłym miesiącu na półki sklepowe trafi autobiografia Bobby’ego Browna, piosenkarza r\’n\’b i byłego męża Whitney Houston. Pozycja zatytułowana „Bobby Brown: Prawda, cała prawda i nic innego\” to nie tyle książka o życiu Bobby\’ego, ile zbiór brudów dotyczących Whitney.

Jej osobie Brown poświęcił wyjątkowo wiele uwagi – praktycznie więcej, niż samemu sobie. Piętnastoletnie małżeństwo określa jako niewypał i fikcję, skrzętnie też opisuje wszystkie romanse i skandale, które udało się ukryć przed mediami.

Takie rewelacje to częsta praktyka, ale może dałoby się to jeszcze przełknąć gdyby nie fakt, że Bobby przy okazji robi z siebie świętego. Tak, dosłownie.

\”Jedynym powodem, dla którego Whitney chciała za mnie wyjść, było oczyszczenie swojego wizerunku. Wiedziała, że małżeństwo pozytywnie wpłynie na sposób, w jaki ludzie ją odbierają. Dlatego wybrała mnie\” – pisze Brown.

\”Whitney jest biseksualna, miała romans ze swoją asystentką. Kiedy wybuchł skandal, zasłoniła się małżeństwem ze mną.\”

\”Nigdy nie próbowałem kokainy aż do momentu, w którym poznałem Whitney. Wciągnęła mnie to piekło, doszedłem do takiego momentu, w którym brałem co popadło.\”

Takich smaczków w książce jest wiele.

Recenzenci, którzy mieli okazję przeczytać to dzieło jeszcze przed oficjalną premierą podsumowują książkę jednoznacznie. \”Bobby do powiedzenia na temat Whitney miał wiele. Szkoda tylko, że zabrakło mu testosteronu, aby napisać co nieco o sobie.\”

No tak, ale gdyby napisał o sobie, to kto by to czytał?

A tak Whitney i Bobby śpiewali kiedyś razem:

Something in common