Joanna Szczepkowska opisała na swoim profilu facebookowym szokującą historię, która ją spotkała dzień przed sylwestrem. Post odbił się szerokim echem.

Joanna Szczepkowska uratowała człowieka

Do zdarzenia doszło w drodze na zakupy. Zobaczyła człowieka na murku ze zwieszoną głową. Zapytała czy źle się czuje, on podniósł głowę i wtedy zobaczyła śmierć w oczach.

Biały jak kreda. Trochę zaniedbany. Zapytał ledwo mówiąc, czy mam zapałki. Nie wyczulam alkoholu. Ne miał też twarzy pijaka tylko bardzo zapadniętą. Powiedział , że bardzo go boli głowa z tyłu. Zapytałam, czy coś pił. Tak, ale kilka godzin temu. Zapytałam czy wezwać pogotowie, bo on naprawdę strasznie wyglądał. Prosił, żeby nie.

Aktorka więc poszła na zakupy i wracając, zobaczyła tego samego mężczyznę, który próbował iść, ale nie miał siły. Dopiero wtedy zobaczyła, jaki jest wychodzony i zapytała go, czy jest głodny.

Tydzień temu. Wszystko jasne, stąd ból głowy. Poprosiłam żeby zaczekał i kupiłam mu parówki ,bułkę i wodę ale on nie miał siły jeść. Zapytał czy mogę go odprowadzić na przystanek. Mogłam, ale on był zdolny zrobić tylko kilka kroków. Wreszcie zgodził się, żebym wezwała pogotowie. Dzwonię. Kobieta pyta czy on pił. Mówię, że trochę ale wycieńczenie nie na tym polega, a on moim zdaniem za chwile odejdzie na tamten świat. Kobieta powiedziała żebym go dała do telefonu. On trochę bełkocze z tego wyczerpania ale to nie jest alkoholowe. Kobieta mówi mi, ze nie przyjadą bo on jest pijany , żebym zadzwoniła po straż miejską – relacjonuje Szczepkowska. 

Szczepkowska o związku Kotulanki z Wawrzeckim: Była dla niego OKROPNA!

Po chwili przychodzi ktoś z sąsiadów z kubkiem herbaty i polarem:

I wszyscy widzimy że ten człowiek jest na granicy życia. Z wielkim trudem sadzamy go na ławce. Straż miejska pyta przez telefon – on jest bezdomny? Pytam a mężczyzna mówi tak, ale mieszka u kolegi, podaje adres. Straż miejska mówi- proszę pani to oni wiedzą gdzie iść, proszę sobie dać spokój. Mówię że człowiek chyba umiera, mówią że przyjadą. Czekamy. Pytam tego mężczyznę czy ma jakaś pracę, żeby się ożywił. Był glazurnikiem, ale dalej ciężko mu mówić bo ma kłopoty z oddychaniem – pisze.

Tłumaczy, że mężczyzna źle wyglądał, coraz gorzej oddychał.  Sąsiedzi musieli wracać już do swoich obowiązków, a straży miejskiej nadal nie było. Po długim czasie w końcu przyjechała policja.

Pewna, że to zamiast straży zatrzymuję ich, że to tutaj, ale oni nie znają sprawy. Wychodzą z samochodu i po pierwszych oględzinach mówią do swoich aparatów, że maja tu wycieńczonego człowieka . Pytają go o dane, on cichutko wszystko mówi. Każą mu dmuchać w alkomat- on dmucha a oni mówią – pił ,ale za mało żeby wezwać straż miejską, za dużo żeby wezwać pogotowie. Ale ja wezwałam straż miejską! Nie wzywała pani bo pytaliśmy o takie zgłoszenie. Pokazuję telefon z dowodem. Oni zdziwieni dzwonią tam znowu. Tak ale już wiemy ze nie przyjadą. Tak zdecydowali. Czyli bez powiadomienia mnie zdecydowali o czekaniu na zimnej ulicy, człowieka który nie ma sił i mnie, przechodnia który chce pomóc. Mogłabym całą noc czekać . Więc co? Mężczyzna osuwa się z ławki – czytamy.

Policjanci zadzwonili po pogotowie i pytają Joannę Szczepkowską, czy może popilnować, bo mają dużo innych zgłoszeń. Aktorka oczywiście się zgodziła.

Karetka przyjeżdża po dwudziestu minutach. Wysiada trzech mężczyzn z czego jeden taki chamski wódz. Patrzy jak na śmiecia. – On się nie nadaje do szpitala. – Jak to nie, on umiera. – Ale do szpitala się nie nadaje. – chce pan do szpitala? – pyta wódz o bardzo złych oczach. Nie – szepcze mężczyzna nie bardzo już przytomny. – No widzi pani , nie chce, a ja nie będę go porywał. – Ale on musi dostać kroplówki! – Ale on nie chce. I nie będzie mi tu pani świeciła łezkami. – Ale on umrze na tej ławce nie widzicie tego? – To może pani jeszcze będzie nagrywać? -Będę. – No to ja pani wytoczę sprawę- zwraca się do policjantów. Pani chce mnie nagrywać, proszę panią pouczyć. – Policjant mnie prosi, żebym podeszła do okna samochodu. – Panowie mówię – przecież on umrze na tej ławce, jeżeli go zostawimy. Policjant o bardzo inteligentnej twarzy mówi mi tak: ja też mam rodzinę, nie będę tu tkwił. Wszystko zostało zrobione, my jako policja wezwaliśmy odpowiednie służby, a służby oceniły, że on się nie kwalifikuje do szpitala. Niech pani idzie do domu. W desperacji biorę komórkę i fotografuję numery tej pomocy ratunkowej. – Dobrze mówi wódz – bierzemy go, żeby ta pani miała czyste sumienie, ale w szpitalu go nie przyjmą i każą wyjść na ulicę. – Ale on nie ma siły iść. Biorą go pod pachy, on ledwo idzie ale chętnie, podaję mu to jedzenie które kupiłam i termos z herbatą od sąsiada. – Czy mogę też pojechać?- Może pani iść za karetką – odpowiada bardzo elegancko wódz. Zanim mnie odepchną wchodzę na stopień karetki- niech się pan trzyma. – Dziękuję pani za wszystko – wyszeptał ten człowiek, którego dalszych losów nie znam i nie poznam – napisała aktorka.

Dodaje, że gdyby miał na sobie piękny płaszcz, był dyrygentem wycieńczonym pracą i stresem bez jedzenia na adrenalinie twórczej, to bym była spokojna, ale u nas śmieci wyrzuca się na ulicę. Zaznacza, że nie mieści jej się w głowie, z czym miała do czynienia.

Przeczytajcie mimo Sylwestra. Piszę bo F jest po to, żeby się dzielić dobrymi i złymi, obrazkami w kraju. Wyszłam…

Gepostet von Joanna Szczepkowska am Dienstag, 31. Dezember 2019

Joanna Szczepkowska – kobieta, która zakończyła komunizm

Joanna Szczepkowska na drugi dzień zainteresowała się ponownie sprawą. Napisała na ten temat kolejny post na Facebooku:

Napisał do nas Referat Prasowy Straży Miejskiej w Warszawie. Uważa, że przestawione informację przez Joannę Szczepkowską są nieprawdziwe:

W opisanej przez Panią Joannę Szczepkowską sytuacji dotyczącej wezwania patrolu straży miejskiej do osoby znajdującej się 30 grudnia przy ulicy Lipskiej informujemy, że interwencja została przyjęta do realizacji przez operatora numeru alarmowego 986 o godzinie 18:22. Dyspozytor straży miejskiej niezwłocznie zadysponował patrol do realizacji zgłoszenia.

Tłumaczy, że w trakcie oczekiwania na przyjazd patrolu straży, osoba zgłaszająca zatrzymała przypadkowo znajdujący się w pobliżu patrol policji, a policjanci kanałem radiowym odwołali będący już w drodze patrol straży miejskiej.

Z całą stanowczością podkreślamy więc, że opublikowana na Facebooku informacja o tym, że strażnicy odmówili przyjazdu i udzielenia pomocy jest nieprawdziwa – czytamy w oświadczeniu.

Joanna Szczepkowska, SK:, , fot. Piętka Mieszko/AKPA

Joanna Szczepkowska, SK:, , fot. Piętka Mieszko/AKPA

Joanna Szczepkowska, SK:, , fot. Niemiec/AKPA