Przeciągane, nudne wywiady pełne odgrzewanych po raz setny tematów, prowadzone przez nieprzygotowanych dziennikarzy, to jedynie zmarnowany czas dla gwiazd. Bardziej cierpli wytrzymywali zaciskając zęby albo chichocząc pod nosem, a ci mniej wytrwali po prostu przerywali rozmowę.

Alizee nie wytrzymała wywiadu dla programu 30 ton. Prowadzących rozmowę było dwóch, pytali się o… francuski rap, o Polskę. Zadawali pytania w stylu „niech osoba powie”. Młoda piosenkarka nie wytrzymała, wstała i wyszła. „To jest program, który nie ma prowadzącego” – czy te słowa mogły zatrzymać słodką Alizee?

Do historii przeszedł wywiad z Wojciechem Waglewskim, który nie godzi się na dziennikarskie „dziadostwo”. Prowadząca wywiad znudzonym głosem serwowała denne pytania: Wiele się zmieniło odkąd przestał Pan funkcjonować w grupie Voo Voo? Gdy usłyszała, że Waglewski nadal jest liderem formacji, pogrążyła się jeszcze bardziej: Oj, to kolega źle mi przekazał. Artysta wytrzymał niecałe 3 minuty. Skończmy ten wywiad, dobrze? Przepraszam, ale Pani jest kompletnie nieprzygotowana – zakończył artysta.

Krzysztof Krawczyk powinien dostać nagrodę za cierpliwość! Prowadzący z nim wywiad nie potrafił poprawnie wymówić nazwy zespołu Trubadurzy. Artysta spokojnie pomógł i wytrwał do końca. Koniec wywiadu nie jest lepszy.

Wojciech Jagielski swojego czasu miał przyjemność porozmawiania z samym Marilynem Mansonem. Okazję tę… zmarnował. Pytania były czytane z kartki i nienowe, nieoryginalne. Pytać artystę o pomysł na pseudonim? Nic nowego, nawet spod grubej tapety Mansona przebijała się nuda.

„Szyny, które były złe” są z innej beczki – nie jest to wywiad, ale relacja, która przeszła do historii. Złe szyny i… złe podwozie stały się hitem, i przyczyną wypadku…