Aleksandra Popławska w Playboyu o tym, komu odda ciało i duszę + NOWE ZDJĘCIA
Aktorka w nowym numerze pokazała dużo, miała też dużo do powiedzenia.

Z bohaterkami rozbieranych sesji w magazynach dla mężczyzn bywa różnie. Jedne są niezbyt wylewne, żeby nie powiedzieć – milczące. Wydaje się, że w ich przypadku głównym kodem, w którym się porozumiewają, jest ich ciało. Są i takie bohaterki sesji, które oprócz tego, że dużo pokazują, również mówią dużo. Mówią do rzeczy, konkretnie, na temat.
Aleksandra Popławska naga w Playboyu: „delikatnie perwersyjna”.
Mówią, bo mają sporo do powiedzenia.
Taka refleksja pojawiła się u nas przy okazji czytania nowego wywiadu w styczniowym numerze Playboya. Aleksandra Popławska w rozmowie z Robertem Ziębińskim, szefem polskiej edycji magazynu, chętnie poruszała różne wątki.
Mówiła między innymi o swojej pracy w teatrze i na planie. Kiedy szef Playboya zapytał, czy gwieździe zdarzyło się powiedzieć „Pas, tego nie zagram”, bohaterka sesji odparła:
Nie. Nigdy mnie nikt nie namawiał do scen, które byłyby przeciwko mnie. Oczywiście zdarzają się sceny trudne, które wytracają mnie z mojego poczucia komfortu, ale to zawsze wyzwania, które tylko pobudzają adrenalinę, a nie takie, po których mam moralnego kaca.
Nie zgadniecie, czemu Skarbek tak się ubrała na Playboya!
Popławska powiedziała też o granicy, której nie przekroczy, jeśli chodzi o sceny nagości czy seksu w filmie:
Jest. Tekst. Słaba literatura mnie nie uruchamia. Banału nie jestem w stanie znieść. Zaczęłam czytać „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E.L. James i nie mogłam się nadziwić, że ludzie to czytają, to jest bardzo zła literatura. Jeśli jest dobry test i niesie ważne dla mnie treści, a do tego reżyser ma wizję i wie, o czym chce opowiedzieć, jestem w stanie oddać mu ciało i duszę. Byle to miało sens i było jakieś – stwierdziła Popławska.
Nowy numer Playboya już w salonach sprzedaży, a u nas dwa nowe zdjęcia, których nie znajdziecie w magazynie.
gość: Metis | 4 stycznia 2019
Bardzo lubiłam tą aktorkę. Z chwilą zobaczenia jej w filmach Vegi i przy zdjęciach typu tego w łazience – już mi przeszło. Albo jest klasa i jakość, albo kolejna bylejakość.
gość | 16 grudnia 2018
Sama sobie przeczy,bo filmy Vegi są właśnie na poziomie Graya,czyli tandeta, wulgaryzmy i pierdoły dla patologii. Nie ma tam żadnego ważnego przekazu. Co do fotek to ta pod prysznicem ordynarna. Wygląda to tak jakby ktoś na nią sikał.
gość | 16 grudnia 2018
tam pod prysznicem ktoś na nią sika A ona się cieszy i usta otwiera
gość | 15 grudnia 2018
Zdjęcie spod prysznica okropne
gość | 15 grudnia 2018
Wydaje mi się, że scenariusze Vegi sa jeszcze gorsze niz 50 twarzy Greya… 😉