Czy Maciej Maleńczuk poszedłby na wojnę? (FOTO)
Newsweek zrobił z nim wywiad po słynnej piosence "Władimir, ni ch*ja."
Maciej Maleńczuk myśli, co chce i śpiewa jak potrafi. Ostatnio zasłynął kawałkiem Vladimir dedykowanym prezydentowi Rosji. Motywem przewodnim piosenki były słowa ni ch*ja.
Zapewne z tej okazji Newsweek zrobił wywiad z wokalistą. I zapytał go o jego stosunek do Polski i do ewentualnej wojny. Ale najpierw wokalista wytłumaczył, skąd się wziął Vladimir:
Już miesiąc przed Soczi wibrował we mnie refren „Władimir, Władimir”. Wtedy sądziłem, że to z przyczyn olimpijskich. Ilekroć komuś zamruczałem go do ucha, to kojarzyło się tylko z jednym Władimirem. Byliśmy wtedy na Białostocczyźnie, w knajpie, gdzie zawsze puszczają Żannę Biczewską. I wtedy uczepiły się mnie kolejne słowa: „Ty mienia, ni ch*ja, ja tiebie ni ch*ja, ni ch*ja”. Rozumiem, że to jest prymitywny tekst i wiele osób będzie mi to zarzucało… Ale pieśń bojowa musi być prymitywna i musi być „po rusku”. Nie ma chyba człowieka w Polsce, który by nie rozumiał, nawet po rosyjsku, hasła „ni chuja”
– stwierdził Maleńczuk.
Na pytanie, czy poszedłby na wojnę, gdyby była taka potrzeba, Maleńczuk odparł:
Tak, na pewno bym się zgłosił. Choć służby wojskowej nie odbyłem. Ale mógłbym się jakoś przydać.
W jakiej roli widziałby się muzyk?
W jakichś służbach pomocniczych, rannych nosić, z pieśnią na ustach…
– zadeklarował artysta.
Maleńczuk dodał, że jako dzieciak był czuły na słowo „Polska”:
Byłem niezwykle czuły na te rzeczy, maszerowałem z flagą, chodziłem na pochody pierwszomajowe, których sensu – jako dziecko – co prawda nie rozumiałem, ale chciałem demonstrować swój patriotyzm. Byłem też przekonanym socjalistą – wolność, równość i braterstwo. Właściwie do pewnego stopnia nadal nim jestem, ale już rozumiem, że bez kapitalizmu nie można być socjalistą. Byłem także harcerzem, dziarskim bardzo zastępowym. Znałem alfabet Morse’a i dzięki temu wygrywaliśmy biegi przełajowe
– wspomina muzyk.
Oby Maleńczuk nie musiał nosić rannych…
Do przeczytania całego wywiadu zaprasza nowy Newsweek.