Pobicia, kradzieże, włamania. Aleksandra Gietner mogła grać w Hollywood, a wybrała narkotyki
Zagrała w wielkim filmie, ale jej życie było pełne smutku. Poznajcie historię Oli z “Cześć, Tereska”.
Aleksandra Gietner to polska aktorka, która obecnie ma 39 lat. Urodziła się 14 lipca 1985 roku w Pabianicach.
Choć nie jest zawodową aktorką, zyskała przed laty popularność dzięki roli w filmie „Cześć, Tereska”.
Na plan filmowy trafiła prosto z… poprawczaka. Ola w mig oczarowała reżysera i dostała szansę na wielką rolę.
W filmie zagrała osamotnioną nastolatkę, Tereskę. Jak sama przyznała, w jej postaci było coś z jej życia – z szarych blokowisk, w których dorastała.
Aleksandra Gietner w młodości mieszkała najpierw z rodzicami, a potem z babcią.
Ma młodszą siostrę Kasię, która urodziła się z drugiego małżeństwa matki Aleksandry.
Ojciec Oli niestety już nie żyje.
Jej dzieciństwo było pełne trudnych chwil. W wieku zaledwie 8 lat miała już pierwsze problemy z policją, które były zapowiedzią trudnej drogi, którą miała przebyć…
Mając 15 lat, Aleksandra Gietner zagrała główną rolę w filmie „Cześć, Tereska”, obok samego Zbigniewa Zamachowskiego.
Film zdobył Grand Prix na Festiwalu Filmowym w Gdyni w 2001 roku, a sama Aleksandra zdobyła wyróżnienie na Chicago International Film Festival.
Jej rola była tak przekonująca, że przyniosła jej wiele wyróżnień, w tym prestiżową nagrodę Young Artist Awards dla najlepszej zagranicznej aktorki na festiwalu filmowym w Hollywood.
Wydawało się, że to początek wielkiej kariery, jednak życie Aleksandry nie potoczyło się zgodnie z oczekiwaniami…
Pomimo popularności, Aleksandra nie umiała odnaleźć się w świecie, który ją otaczał.
Nastolatka często popadała w konflikty z prawem.
Kilkakrotnie uciekała z domu poprawczego w warszawskiej Falenicy. W 2004 roku została skazana na 2 lata i 4 miesiące więzienia za udział w napadzie z użyciem noża.
W 2006 roku, za posiadanie amfetaminy, została skazana na 3 miesiące w zawieszeniu.
W 2010 roku znów trafiła do aresztu po tym, jak dopuściła się kradzieży, włamań i posiadania amunicji.
Wróżono jej karierę w Hollywood, jednak tuż przed planowanym wyjazdem do Stanów Zjednoczonych, Aleksandra uciekła, by wkrótce znaleźć się za kratkami.
Dyrektor zakładu poprawczego w Falenicy, Romuald Sadowski, powiedział, że historia Oli jest smutnym wyjątkiem. Zauważył, że dziewczyna bardzo chciała wyjść z tego wszystkiego, ale nie przyjęła tej szansy od losu.
„Historia Oli to smutny wyjątek, który potwierdza reguła, że nasze losy zależą od głębokości i liczby ran, które zostaną nam zadane. Bo Ola bardzo chciała z tego wszystkiego wyjść, nie czuła się z tym dobrze, próbowała nad sobą pracować. Ale się nie udało” — powiedział Romuald Sadowski, dyrektor Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Dziewcząt w Falenicy.
Ola wspominała w wywiadach o swoich trudnych relacjach z matką. Z jej relacji wynika, że kobieta biła ją, a raz za karę obcięła jej włosy.
Ola czuła, że zawsze jest na drugim planie, a jej siostra Kasia, która była oczkiem w głowie matki, była faworyzowana.
Wielokrotnie wspominała, że matka nigdy nie zapewniała jej wsparcia.
„Może za wcześnie przyszłam na świat. Jestem przypadkowym dzieckiem. Nie widziałam taty na oczy. Matka się mnie wstydzi, zawsze wolała moją siostrę, ja byłam na drugim planie. Miałam gorsze ubrania, wszystko gorsze. To była wielka rana w moim sercu” – mówiła.
Aleksandra trafiła do zakładu poprawczego dla dziewcząt w Otwocku, gdzie często wdawała się w awantury.
W wieku 13 lat znalazła się w szkole z internatem prowadzonym przez zakonnice, skąd notorycznie uciekała.
Właśnie w tym trudnym okresie życia reżyser Robert Gliński zauważył ją i zaproponował rolę w filmie „Cześć, Tereska”.
Gliński widział w niej potencjał, choć przyznał, że Ola miała w sobie trochę “diabełka”.
Film opowiadał o problemach wychowawczych nastolatki, a Aleksandra utożsamiała się z postacią, którą miała zagrać.
„Widać było, że jest w niej tajemnica. Siedziała cicho, spokojnie, ale widać było, że coś w niej tam siedzi. W środku miała kawał diabełka” – powiedział Gliński.
Po sukcesie w filmie „Cześć, Tereska”, Aleksandra bynajmniej nie poczuła się jak wielka gwiazda. Blichtr, który jej towarzyszył, nie pasował do jej osobowości.
Choć jej rola była okrzyknięta artystycznym objawieniem, ona sama nie czuła się częścią tego świata. Przyznała, że nie czuła się komfortowo, widząc swoje plakaty w Warszawie, myśląc, że to wszystko to tylko „wstyd”.
„Nie czułam się gwiazdą. Gdy widziałam te wszystkie plakaty w Warszawie, pomyślałam: jaki wstyd” – przyznała.
Nikt nie miał wątpliwości, że Olę czekała wielka kariera za oceanem. Miała szansę na granie w samym Hollywood, a nawet mogła przedterminowo zwolnić się z zakładu poprawczego. Niestety, po latach Aleksandra wyjawiła, że powodem, dla którego nie pojechała do Los Angeles, była… miłość.
Była zakochana w ówczesnym chłopaku i zniknęła właśnie z powodu niego.
„Teraz żałuję, że nie poleciałam do Los Angeles. Byłam zakochana wtedy, a Łukasz przebywał w innej placówce i był akurat na przepustce. Postanowiłam więc zostać. Myślę, że gdybym od początku była dobrze kierowana, byłoby inaczej…” – przyznała po latach.
Jakiś czas temu, w życiu Aleksandry Gietner wydarzyły się kolejne tragiczne wydarzenia.
Spłonęło jej mieszkanie, a kilka miesięcy później matka Aleksandry została znaleziona martwa, w towarzystwie psa, który żywił się jej zwłokami.
Ola nie przejęła się jednak tym, bo od lat nie miała kontaktu z matką.
Ola miała jeszcze jedną szansę, by powrócić do branży filmowej – miała zagrać w dużej produkcji “Miasto 44”.
Podczas castingu zrobiła bardzo dobre wrażenie, ale niestety nie zjawiła się na kolejnym etapie. Powód? Była pod wpływem używek.
Z Facebooka Oli wnioskujemy, że obecnie mieszka w Łodzi, ma córeczkę Reginę i jest w związku.
Żałujecie, że jej kariera potoczyła się tak, a nie inaczej?
Ola w swoim domu.
Tak wygląda ukochany kot Oli.
Słodki rudzielec?