– Nie chcę obrazu Kingi Rusin – polskiej męczennicy – mówi prezenterka w rozmowie z tygodnikiem Polityka.

W wywiadzie Rusin twierdzi, że to media wykreowały ją na ofiarę, podczas gdy dla niej rozwód był przepustką do nowego życia.

– To znamienne, że moja kariera rozkwitła po rozwodzie – zauważa. – W sumie to smutne, bo wniosek jest taki, że małżeństwo nie daje części kobiet bodźca do rozwoju.

Dla kobiet stała się ponoć wzorem – podała przykład kobiet, które piszą do niej listy z prośbą o radę.

– To są listy nie do mnie, ale do psychologów, adwokatów – broni się Rusin. – Wysyłam swoje zdjęcie z autografem, dopiskiem, że trzymam kciuki.

Sława to oczywiście i te brudne sprawy. I niekoniecznie prawdziwe do końca.

– Opublikowano zdjęcie grobu mojego ojca tuż po wylaniu betonowych fundamentów. Na drugi dzień miał stanąć pomnik. Ktoś sprzedał zdjęcie betonu z dopiskiem: Tak jest pochowany ojciec Rusin.

Skąd te ataki? Prezenterka ma na ten temat własną teorię:

– Kiedy stajesz się obiektem masowej wyobraźni, ludzie piszą o tobie, co chcą. Więc teraz ja chcę mówić o sobie swoimi słowami.

Dlatego na jej oficjalnej stronie internetowej pojawiły się prywatne zdjęcia z dzieciństwa po te bardziej aktualne.