Jak dowiedział się Fakt, zanim Joanna Liszowska powiedziała sakramentalne „tak\” nowemu mężowi Oli Serneke, podpisała intercyzę przedmałżeńską.

Na podstawie tego dokumentu są regulowane kwestie finansowe, w razie ewentualnego rozpadu związku.

Według informatora gazety, intercyza podpisana przez gwiazdę wskazuje, że w razie rozwodu Liszowska miałaby dostać jednorazowo dużą kwotę \”za straty moralne\”, nie byłoby zaś mowy o podziale majątku biznesmena między oboje małżonków.

Gdyby w związku aktorki doszło do najgorszego, a para miałaby dziecko, Liszowska miałaby dostawać alimenty, a dziecko miałoby założony fundusz powierniczy, którym zarządzałaby matka – do 21. urodzin dziecka.

Oczywiście nikt nie zakłada, że Liszowska i Serneke będą się mieli w pewnym momencie dość. Wszyscy z pewnością życzą im jak najlepiej. W każdym razie jasno widać, że miłość to jedno, a biznes to drugie.

A co Wy sądzicie na temat podpisywania umów przedślubnych?

Czytaj więcej: Czy to koniec przyjaźni Górniak i Sablewskiej?