Mama Przybylskiej o ostatnich chwilach życia córki
"Jeszcze w piątek pomagała Oliwce w lekcjach."
Ta śmierć zaskoczyła wielu z nas. W niedzielę, 05 października, odeszła Anna Przybylska. Aktorka przegrała walkę z rakiem trzustki. Osierociła troje dzieci. Wielu wciąż nie może w to uwierzyć, że nie zobaczymy jej już w żadnej nowej roli na szklanym ekranie, czy w sesji dla kolorowego magazynu. Do końca dzielnie walczyła…
Krystyna Przybylska, mama Ani, wygłosiła na pogrzebie wzruszającą przemowę. Teraz udzieliła wywiadu magazynowi Viva!, w którym wspomina ostatnie dni życia córki. Ania jeszcze w piątek zajmowała się dziećmi:
Jeszcze w piątek Ania pomogła Oliwce w lekcjach i zawiozła dzieci do szkoły, jak zwykle. Ona wszystkim w domu rządziła. Ale w sobotę była już bardzo słaba, siedziała w fotelu, rozmawiałyśmy prawie godzinę, ja płakałam, ona – nie.
W sobotni wieczór aktorka przeczuwała, że może stać się coś złego:
A w sobotę jeszcze byliśmy z nią na spacerze. Jarek i ja. Pojechaliśmy na molo, po morzu pływały żaglówki, cudnie świeciło słońce. Ania powiedziała: Chociażby dla takiego widoku warto było przyjechać. A potem we dwie pojechałyśmy na lody, kupiła pięć opakowań. Zjadłyśmy je po kryjomu, bo Szymka trochę bolało gardło. W domu ugotowaliśmy jej ulubione ziemniaczki, uwielbiała je. Miała wyrzuty sumienia, że tak się z Agnieszką niby poświęcamy dla niej, a ja jej na to powiedziałam: A co innego mamy do roboty? Matka jest tylko jedna, sama mówiłaś. Wieczorem przyszła pielęgniarka Ela, powiedziała, że mogę pójść do domu i odpocząć. A Ania na to: Mamusiu, proszę cię, nie idź, proszę zostań. Zostałam i siedziałam z nią do rana.
Łza kręci się w oku…