Na warszawskiej Białołęce ktoś powiesił kartkę z groźbami i przekleństwami
"Rodziców bękartów, które z okazji Halloween upier**ły drzwi (...) informuję, że takie zachowanie (...) skończyć się może wpie**lem.

Dziś internet obiegło zdjęcie kartki, którą ktoś powiesił na klatce schodowej jednego z bloków na warszawskiej Białołęce.
Pełna obelg i gróźb wiadomość jest skierowana do rodziców dzieci, które w halloweenowy wieczór zabrudziły drzwi mieszkań w blokach.
Autor wiadomości nie przebiera w słowach:
Rodziców bękartów
które z okazji Halloween upierd**ły drzwi kilkunastu mieszkań na naszym osiedlu informuję, że w przyszłym roku takie zachowanie Waszych pomiotów może – oczywiście nie musi – skończyć się dla nich, jak mawiają Kibice Wyklęci, tzw. „wpie**lem” – zaczyna.
Po czym pisze:
Wiele osób na osiedlu to tzw. frankowicze, którzy ze względu na wysokie raty kredytu i robienie w ch*ja przez bank, są przewrażliwieni na punkcie swojej własności, w szczególności mieszkania. Całkowity brak szacunku dla majątku innych, który wykazują Wasze g**niaki może sprowokować takie osoby do rewanżu.
Pamiętajcie o tym, że pomimo spektakularnych sukcesów rządu Beci Szydło rośnie liczba Polaków cierpiących na choroby psychiczne, np. depresję. Niepotrzebne prowokoawnie takich osób, w połączeniu z ich przewrażliwieniem na punkcie mieszkania może doprowadzić do nieszczęścia.
Taki sprowokowany sąsiad może – oczywiście nie musi – rzucić się z furią na Waszego smarkacza i, nie daj Boże, złamać mu rączkę w sposób, który uniemożliwi mu karierę neurochirurga, o której tak marzycie.
Chwyćcie więc za szmaty i w ramach pokuty najpierw wyczyśćcie wszystkie upierd**ne drzwi, a potem tą samą szmatą nauczcie Wasze bachory rozumu i szacunku dla cudzej własności – kończy autor wiadomości, który podpisał się jako Życzliwy Sąsiad.
Komentujący są podzieleni. O ile forma przekazu autora wiadomości raczej przez nikogo nie została uznana za akceptowalną, treść „przesłania” stała się pretekstem do dyskusji na temat zachować dzisiejszych dzieci i ich szacunku do innych i ich własności.
Niektórzy są zbulwersowani treścią wpisu, inni zauważają, że szacunek do cudzej własności to rzecz święta i dzieci powinny być tego uczone.
Jak uważacie – czy cokolwiek usprawiedliwia ton wypowiedzi „życzliwego sąsiada”?

gość | 4 listopada 2017
koles ktory to napisał jawi mi się jako psychol z thrillerów
gość | 4 listopada 2017
A ja uwazam ze trzeba byc totalnym debilem i idiota bez mozgu skoro używa sie wulgaryzmow bo troche pastyna drzwiach. Troche pasty! I co? I o to afera? To nie jest pozwalanie dziecku na wszystko! Naprawdę zal mi takich pustakow naprawde! Takie smutne zycie maja… Wspolczuje wam! Troche pasty do zebow… Zeby o to robic awanture trzeba byc zerem.
gość | 3 listopada 2017
Po pierwsze jadem plujesz przede wszystkim. Ty sam
Po drugie nie wyzywaj ludzi od debili bo odbije Ci się to czkawką
Po trzecie nikt nie żyje po to aby sprzątać po cudzych dzieciakach.
Po czwarte z pewnością nie pomyślałeś, że może to nie pierwszy wybryk tych smarkaczy a człowiek ma po prostu tego już dość.
Po piąte każdy ma prawo do spokoju we własnym domu a nie zastanawiania się czy następnej nocy znowu czegoś smarki nie zrobią pod jego mieszkaniem
Po szóste dzieciaki trzeba uczyć co jest dobre a co złe, co im wolno a co nie, w przeciwnym razie któregoś dnia rodzic może obudzić się z ręką w nocniku ale w tedy będzie już za późno
Na koniec zanim zaczniesz wyzywać od kretynów innych ludzi pamiętaj, że internet nie daje anonimowości
gość: gość | 3 listopada 2017
Lepiej nie otwieraj swojej pierwotnej paszczęki bo wychodzą z niej tylko brednie i debilizmy
gość: gość | 3 listopada 2017
Nie mam dzieci ale ten człowiek jawnie chce przekazać że osoby jak on t.zn. psychopatyczne które nie potrafią powstrzymać agresji słownej wobec dzieci (bo ten tekst jest tez skierowany wobec dzieci) jest tym samym co osoby które leczą się np.z depresji. To jest głupota i sianie strachu między ludźmi. Tym bardziej że pisze o tym że może wykorzystać siłe fizyczną wobec cudzego dziecka. Swoją drogą rodzice bez wzgledu na rozmiar portwela i kont w banku, powinni wiedzieć co dziecku wolno i gdzie są granice dobrego wychowania. Są ludzie którzy sobie pewnych rzeczy nie życzą, pewnych świat nie obchodzą i należy to uszanować. Trzeba dzieci uczyć szacunku. Tego pana nie uczono, ale to nie znaczy że trzeba się zniżać do jego poziomu i ludzi jego pokroju którzy myślą jak on. Wtedy i drzwi będą czyste, i dzieci całe oraz uśmiechnięte, a ludzie oszczędzą na nerwach. Od wszystkich którzy mają dzieci zalezy czy w przyszłości będziemy na starość szanowani i czy oni będą umieli się zachowywać jak przyzwoici ludzie. Nie trzeba się dzielić.