Tomasz Organek (41 l.) jest bohaterem nowego numeru magazynu Esquire. W rozmowie z Andrzejem Chojnowskim muzyk opowiada o swoim stanie ducha. Zdradza, że z biegiem lat czuje coraz większą potrzebę wycofania się, złapania dystansu, zamknięcia się w swoim świecie:

To naturalne, że z wiekiem człowiek poszukuje komfortu, spokoju, wyciszenia. Bardziej skupiasz się na sobie, na przebywaniu ze sobą, ze swoimi myslami i swoim porządkiem świata – mówi Organek.

Tragiczny wypadek muzyka. Polski perkusista nie żyje

Muzyk wspomina dawne lata, gdy szukał wrażeń i nie chciał stagnacji. Przez jakiś czas był nauczycielem angielskiego. Był dowożony do szkoły, w której pracował:

Musiałem zarabiać pieniądze, żeby się utrzymać. Znałem angielski, więc zacząłem uczyć w szkole. Wiedziałem, że to nie będzie mój stały los, nie zgodziłbym się na to. Zdarzył się jednak wypadek – opowiada Organek.

Miałem wtedy dwadzieścia siedem lat. Wracaliśmy samochodem po zajęciach w szkole. Kierowca nie przeżył, mnie to zdarzenie wyautowało z życia na pół roku.

Gojdź miał WYPADEK! Pełno krwi!

Szrama, którą Organek ma na twarzy, powstała właśnie wtedy.

To właśnie pamiątka po tym zdarzeniu. Po powrocie do zdrowia nie chciałem już pracować jako nauczyciel. Na szczęście nasz zespół, Sofa, zaczął sobie radzić, pojawiła się szansa na koncerty i kontrakt płytowy – wspomina muzyk.

O tym, jak Organek odnalazł się w muzyce, czego się boi i do czego dąży, przeczytacie w magazynie Esquire.

Organek w Esquire zdradził, skąd się wzięła szrama na jego twarzy

Organek w Esquire zdradził, skąd się wzięła szrama na jego twarzy

Organek w Esquire zdradził, skąd się wzięła szrama na jego twarzy

Organek w Esquire zdradził, skąd się wzięła szrama na jego twarzy

Organek w Esquire zdradził, skąd się wzięła szrama na jego twarzy