Obejrzeliśmy sesję zdjęciową Pameli Anderson dla amerykañskiego Playboya. Po raz kolejny przekonaliśmy się o dobroczynnym wpływie Photoshopa na wygląd zdjęć i modelek. Całość dostępna TUTAJ.

Wiadomo, że zdjęcia w podobnych magazynach poddawane są potężnej obróbce zdjęciowej. Z tym, że to już dawno nie jest Photoshop. Pamela Anderson to już chyba chodząca animacja! Nic u niej nie jest prawdziwe i trudno nawet powiedzieć, że to jest sexy. Chociaż są i faceci, których kręci plastik. A fe!


Poniższe zdjęcie – jak widać nie było przerobione. Dodane dla porównania i żeby faceci oglądając Playboya mieli świadomość tego, że nie oglądają rzeczywistości.