„Nie ma to jak hotel” świętuje 20-lecie! Zobaczcie, jak zmienili się główni aktorzy produkcji (FOTO)
Brenda Song zdradziła kulisy kultowego serialu.

Dwadzieścia lat po premierze Brenda Song, jedna z głównych aktorek serialu „Nie ma to jak hotel” wciąż ma miłe wspomnienia z pracy na planie produkcji Disneya.
Z okazji 20. rocznicy serialu 36-letnia aktorka udzieliła ekskluzywnego wywiadu dla magazynu PEOPLE. Opowiedziała w nim o swojej roli uwielbianej przez fanów dziedziczki hotelowej, London Tipton, oraz o tym, jak jej wczesne doświadczenia w Disneyu ukształtowały jej dalszą karierę.

„Nie byłoby mnie tu, gdzie jestem, gdyby nie ta rola, ten serial otworzył przede mną wiele możliwości i drzwi po Disneyu. Jestem za to niesamowicie wdzięczna” – wyznała aktorka.

Dorastając w świetle reflektorów, Song wspomina, że ona i jej koledzy z planu, w tym Ashley Tisdale oraz Cole i Dylan Sprouse, nawiązali wyjątkową więź podczas ośmiu lat wspólnej pracy nad serialem i jego spin-offem „Nie ma to jak statek”.

„Naprawdę stworzyliśmy drugą rodzinę. Dorastaliśmy razem. Myślę, że najcenniejszą rzeczą, jaką wyniosłam z tej pracy, są te relacje. To moja rodzina. Kocham ich” – opowiadała aktorka.

Jako dziecięca aktorka, Song podkreśla, jak ważne było dla niej to, że na planie czuła się bezpiecznie.
„Ten serial był wyjątkowy, ponieważ codziennie mogłam przychodzić na plan, wiedząc, że jestem w bezpiecznej przestrzeni i mogę robić coś, o czym zawsze marzyłam. Codziennie wcielałam się w niesamowitą postać, spełniałam swoje marzenia i świetnie się bawiłam, ale jednocześnie wciąż mogłam być dzieckiem” – opowiadała w rozmowie z „PEOPLE”.

Mimo wszystkich radosnych chwil, podkreśla, że serial przygotował ją również do kariery aktorskiej w dorosłym życiu. Jak wspomina, już jako nastolatka nauczyła się „etyki pracy 30-letniej kobiety”.
„Czuję, że to doświadczenie przygotowało mnie na tak wiele rzeczy w życiu. Gdyby nie ono, nie byłabym w stanie sobie z nimi poradzić tak, jak to zrobiłam. To było piękne doświadczenie. Oczywiście, jak w każdym przypadku, były wzloty i upadki, ale to była najbardziej przełomowa przygoda w moim życiu”.

Reflektując nad wpływem, jaki jej postać London miała na młode kobiety, zwłaszcza Azjatki, które mogły się z nią utożsamiać na ekranie, Song przyznaje, że nadal dostrzega jego skutki.
„W tamtym czasie byłam bardzo młoda i myślę, że to była piękna naiwność. Nie zastanawiałam się nad tym. Po prostu dobrze się bawiłam. Chodziłam na plan, nagrywałam serial i spełniałam swoje marzenia. Nie myślałam o niczym więcej. Ale myślę, że ludzie nie doceniają tego, jak bardzo Disney wyprzedzał swoje czasy, jeśli chodzi o casting bez względu na kolor skóry i dawanie dzieciom z różnych środowisk możliwości opowiadania swoich historii i bycia reprezentowanymi w mediach. W tamtym czasie nie było to jeszcze tak powszechne i dostępne” – opowiadała aktorka.

Brenda Przyznaje, że teraz dostrzega ten wpływ na własne oczy, gdy jej sześcioletnia siostrzenica po raz pierwszy ogląda serial.
„Ona dopiero zaczęła oglądać „Nie ma to jak hotel”, co jest dla mnie naprawdę szalone i dziwne. Jeszcze do końca tego nie rozumie, ale sam fakt, że istnieje serial, w którym może zobaczyć kogoś podobnego do siebie, jest naprawdę wyjątkowy. Czuję ogromną wdzięczność, że mogłam być częścią czegoś takiego, ponieważ po prostu dawałam z siebie wszystko na planie i starałam się być jak najlepsza” – mówiła wzruszona Brenda Song.
„Chciałam kłaść się spać każdego dnia z poczuciem, że podejmowałam dobre decyzje. Moja mama zawsze mówiła, że nie obchodziło jej, kiedy ludzie mówili: „Och, twoja Brenda była świetna…” dla niej liczyło się tylko to, czy byłam dobrym człowiekiem. I myślę, że to naprawdę we mnie zostało. To, co wyniosłam z tej drogi, to świadomość, że jeśli na koniec dnia mogę powiedzieć, że czuję się dobrze ze swoimi decyzjami i nie żałuję niczego, to jest w porządku” – rozprawiała wspominając serial, aktorka.

