W 2020 roku Jessica Mercedes zaliczyła prawdziwy kryzys wizerunkowy, gdy rozpętała się afera z jej marką odzieżową Veclaim. Wyszło na jaw, że jej ubrania są zamawiane ze strony „Fruit of the Loom” – amerykańskiej firmy produkującej hurtowo odzież bez nadruków, która często jest zamawiana przez firmy lub szkoły, by naszyć własne logo tanim kosztem.

Jessica Mercedes ma powody do zmartwień. Butik Veclaim został ZNISZCZONY

Afera metkowa z marką Jessiki Mercedes. Blogerka przeżyła kryzys wizerunkowy

Afera wybuchła po tym, jak stylistka Karolina Domaradzka pokazała jeden z t-shirtów zakupiony u Jessiki z kolekcji basic, na którym widniała metka marki Fruit of the Loom, z Maroko jako widniejącym miejscem produkcji odzieży. Wcześniej blogerka wielokrotnie podkreślała, że jej ubrania sa produkowane w Polsce, a ceny T-shirtów, dresów czy bluz dostępnych na stronie Veclaim były na tyle wysokie, że sugerowały jakość premium.

Zdenerwowani klienci zaczęli masowo wystawiać marce negatywne opinie i odsyłać zamówione produkty, a blogerce groziła kara ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów za wprowadzanie klientów w błąd. Ostatecznie Jessica Mercedes wydała oświadczenie, w którym przeprosiła swoich klientów i przyznała, że rozważa zamknięcie marki:

Przepraszam, że mnie tu nie było przez ostatnie kilka dni… One mnie naprawdę mocno dojechały i musiałam się nad tym wszystkim zastanowić (…) Przede wszystkim chciałam was przeprosić. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Veclaim jest podpisane moim nazwiskiem i ja biorę to wszystko na klatę, to jest moja wina. To jest mój błąd przedsiębiorcy. Muszę działać transparentnie. Jeśli coś wprowadzamy, jako półprodukt i tworzymy z niego swój produkt, teraz wiemy, że wszystko trzeba komunikować jawnie. Być transparentnym. Ja jestem duszą kreatywną, ale jeśli ja nie potrafię być dobrym przedsiębiorcą i pilnować czegoś od A do Z, to może nie powinnam się tym zajmować i powinnam zamknąć swoją markę. To jest lekcja dla mnie, że może nie powinnam mieć marki odzieżowej i się do tego nie nadaję. Nie mam w tym doświadczenia, zostały poczynione złe kroki.

Jakiś czas później wybuchła kolejna burza, gdy Mercedes wypuściła zimową kolekcję, a w ofercie znalazł się „wełniany” płaszcz za 780 złotych, który w składzie miał… 97% poliestru i 3% wełny. Jednocześnie by nie dopuścić do kolejnego linczu, marka Veclaim zablokowała możliwość dodawania komentarzy na Instagramie.

Jessica Mercedes znów kombinuje z marką VECLAIM. 3% wełny, plagiat i co jeszcze?

Jessica Mercedes wspomina aferę metkową i swoje pierwsze kroki w biznesie

Teraz Jessica Mercedes w rozmowie z Żurnalistą wróciła wspomnieniami do swoich „biznesowych wtop”. Blogerka przyznała, że głośne afery i kryzys wizerunkowy zostawiły w niej lęk oraz znacząco zmniejszyły ufność wobec doradzających jej osób:

Każdy błąd to jest zawsze lekcja, żeby iść tylko w lepszą stronę. (…) Bardzo się wtedy przestraszyłam. Udawałam, że nie, ale bardzo się przestraszyłam. Wtedy rzeczywiście poprosiłam o pomoc ekspertów, więc wszystkie rzeczy jakie miałam „nie tak” w swojej marce odzieżowej naprawiliśmy z ekspertami. Zostawiło to we mnie lęk do tego jak ja słucham różnych pomysłów ludzi, na coś się godzę i nie myślę. Przestałam wszystkim tak ufać – jak ktoś jest w czymś dobry i że to tak ma być, bo mi ktoś mówi, że tak ma być. Teraz wszystko biorę na własną klatę, pod własne nazwisko, analizuję sto tysięcy razy. Więc nie ufam do końca ludziom i się nad wszystkim sto razy zastanawiam.

Jednocześnie Jessica przyznała, że w trakcie swoich początków z marką Veclaim popełniła wiele błędów i podkreśliła, że nigdy nie była żądnym pieniędzy „rekinem biznesu”:

Ja miałam bardzo dużo głupich decyzji, które nawet nie wyszły na jaw. (…) Dużo jest takich śmiesznych sytuacji, gdzie „Jessica-Artystka” chciała coś wypuścić i nie myślała co ma sens finansowo, produkcyjnie, tylko żeby coś wyszło. (…) To jest mój największy problem jeżeli chodzi o biznes – że ja za bardzo patrzę na wygląd, na ego. Ile razy powstawały u mnie sesje zdjęciowe, które były przepiękne i później zżerały tyle kasy, że sprzedałam całą kolekcję i wyrównały się koszty sesji zdjęciowej, bo wzięłam sobie modelkę roku. Więc dużo mam takich sytuacji, o których nie mówię, które pokazują, że jednak mam dobre serce w tym biznesie, a nie że jestem jakimś rekinem biznesu. Raczej byłam troszkę taką dziewczynką błądzącą we mgle.

Mieliście okazję kupić coś od Jessiki? Żałujecie?

Kolejna afera z marką Jessiki Mercedes. Stylistka zarzuca Veclaim „zbytnią inspirację”

pasekkozak