Lilly Collins zdradza dlaczego w „Emily w Paryżu” nie ma mowy o pandemii!
W serialu Covid-19 nie istnieje, także w drugim sezonie!
„Covidowa” rzeczywistość aktualnie przejawia się nie tylko w życiu realnym, ale także w kinematografii. Coraz więcej produkcji filmowych obecnie wykorzystuje nowe realia w swoich scenariuszach. Jednak twórcy serialu „Emily w Paryżu” nie zdecydowali się na osadzenie bohaterów w aktualnej rzeczywistości. Odtwórczyni głównej roli postanowiła zdradzić dlaczego.
Lily Collins z „Emily w Paryżu” uczy, jak wykonać makijaż w francuskim stylu (PIELĘGNACYJNE ŚRODY)
„Ucieczka od rzeczywistości”
W przyszłym tygodniu na platformie „Netflix” pojawi się długo wyczekiwany drugi sezon serialowego hitu „Emily w Paryżu”. Przy okazji promocji nowej serii, Lilly Colins udzieliła wywiadu, w którym wyjaśnia, że fani przygód Amerykanki nie powinni spodziewać się żadnych masek. Według twórców serialowy świat bez COVIDa daje szansę na eskapizm.
W pierwszym sezonie pozwoliliśmy sobie na ucieczkę od tego i poczuliśmy, że w tym sezonie też chcemy to kontynuować – nie chcemy zajmować się tym, ponieważ to przynosi poczucie eskapizmu, radości i śmiechu w czasie, w którym najbardziej tego potrzebujemy – powiedział 32- letnia aktorka.
Jednak filmowanie podczas pandemii nie obyło się oczywiście bez wyzwań. Producentom i aktorom momentami trudno było się połapać.
Gwiazda „Emily w Paryżu” wyznaje: „BYŁAM ŁYSA I CHORA”
Kręcimy serial w gęsto zaludnionym mieście, w którym ludzie noszą maski, a my musieliśmy stworzyć świat, w którym nie istnieje COVID — więc za każdym razem kiedy zaczynaliśmy kręcić upewnialiśmy się, czy maski są zdjęte, a kiedy przestawialiśmy musieliśmy zadbać, by ponownie były założone. Kilka razy zaczynaliśmy kręcić i mówiłam: „Czekaj, połowa ludzi na scenie nadal nosi maski – mówi Lili.
Serial będzie można zobaczyć już od 22 grudnia na Netfliksie.