We wczorajszym odcinku show Kuby Wojewódzkiego gościła trójka kontrowersyjnych postaci polskiego internetu oraz – może nieco mniej, ale chyba też budząca różne emocje – Maria Czubaszek.

Autorka tekstów satyrycznych pojawiła się w show jako pierwsza. Przyznała, że jest za legalizacją marihuany i wróciła wspomnieniami do czasów, gdy między innymi z Jackiem Janczarskim popalała to konopie indyjskie, to znów szczypiorek. Powspominała swojego psa, który wabił się Bimber i który przysporzył jej małych problemów w stanie wojennym. Wyznała też, że nie kocha Polski, ale kocha Warszawę.

Potem do studia weszła polska Angelina Jolie, czyli Agnieszka Orzechowska. Twórczyni stylu erotic house wróciła do mało radosnych lat dzieciństwa – opowiedziała o ojcu alkoholiku, który ciął ją nożem i złamał nos oraz o pobycie w domu dziecka.

Orzechowska była wyluzowana, koniecznie chciała pokazać Wojewódzkiemu, jakie ma marzenia i sprawdzić u niego to i owo. Słuchając jej wtrętów miało się wrażenie, że celebrytka ma na Kubę wielki apetyt…

Sara May, która pojawiła się w studio jako następny gość, w naszych oczach poległa na całej linii. Najpierw zaczęła się podlizywać do gospodarza (Kubuś… – mówiła i kadziła mu, aż miło), potem nie umiała wybrnąć z oskarżeń o bezpardonowe i bezczelne atakowanie celebrytów.

Wypadła blado, zjadła ją trema. Czy jej wizerunek uratowało odśpiewanie fragmentu piosenki? Orzechowskiej się podobało, usłyszała moc.

Na końcu pojawił się Sławek Oborski. Stylista fryzur zaczął od poklepania Kuby po pupie (w wersji łagodniejszej – po plecach), potem wspomniał o nieskonsumowanym związku z Jolą Rutowicz i przyznał, że jest gejem. A jak wyglądam? – zapytał Wojewódzkiego, który spytał o o orientację seksualną.

A kto Waszym zdaniem najlepiej wypadł we wczorajszym show, kto zaś poległ na całej linii?

\"\"

\"\"

\"\"

\"\"