Okazuje się, że higiena osobista to aktualnie najgorętszy temat w Hollywood. Najpierw Ashton Kutcher i Mila Kunis opowiadali o swoich „brudnych dzieciakach”, następnie do dyskusji włączył się Jake Gyllenhall, który wyznał, że nie jest fanem codziennego mycia, które uważa za zwyczajnie zbędne.

Kunis i Kutcher o swoich dzieciach, „Myjemy je, jak widać na nich brud”

Teraz na arenę wchodzi największa gwiazda Hollywood na świecie, czyli Dwayne „The Rock” Johnson, którego filmy są najbardziej kasowymi, jego tequila cieszy się największą popularnością, a Instagram obserwuje 259 milionów osób, czyli więcej niż samą Kim Kardashian.

„Nie! Akurat ja jestem przeciwieństwem tych >celebrytów<, którzy „nie myją się. Zimny prysznic kiedy wychodzę z łóżka, aby mój dzień się rozkręcił. Prysznic (na ciepło) po treningu przed pracą. Prysznic (gorący) po powrocie z pracy. Mycie twarzy, mycie ciała, peeling i śpiewanie (fałszowanie) pod prysznicem to moja codzienność”, wyznał aktor, producent i osobowość telewizyjna.

Chociaż wiele osób zareagowało z obrzydzeniem na ten rosnący trend w Hollywood, dotyczący rzadszego brania prysznica, badanie przeprowadzone przez Harvard Health Publishing wykazało, że codzienna kąpiel jest niepotrzebna, a nawet może być szkodliwa. Oprócz wysuszania i podrażnienia skóry, częste kąpiele mogą powodować infekcje i zabijać „normalne bakterie”.

Jake Gyllenhaal wyznał, że częste mycie się nie jest potrzebne

Co Wy na to?

Dwayne The Rock, fot. Instagram @therock

Dwayne The Rock, fot. Instagram @therock