8-letni Kamil z Częstochowy nie żyje!
Szpital w Częstochowie wydał oświadczenie i podał przyczynę śmierci chłopca.
Dziś na Facebooku Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II przekazało, że 8-letni Kamil z Częstochowy zmarł w poniedziałek około godziny 6:00.
Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi – czytamy w oświadczeniu lekarzy.
Nie żyje 8-letni Kamil
Przekazują, że 8-latek podczas pobytu w szpitalu był cały czas w śpiączce i już nie cierpiał:
Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie miał świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał – podkreślają.
Tłumaczą, że „Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m. in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi”.
Dodają, że 8-letni Kamil był także pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką częstochowskiego personelu medycznego.
To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca. W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, które tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka – czytamy.
8-letni Kamil od 3 kwietnia przebywał w śpiączce farmakologicznej po tym, jak został skatowany przez ojczyma. Dawid B. (27 l.) z Częstochowy znęcał się nad chłopcem między innymi rzucił go na piec kuchenny i polał go wrzątkiem oraz był pobity i poparzony. Jego męczarnie przerwał ojciec 8-latka Artur Topóla (50 l.).
Magda, matka Kamila, wmawiała mi, że Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian (…) Ciało Kamilka przypominało wielką ranę – mówił w rozmowie z reporterką „Faktu” Artur Topól.