Po tragedii, jaka wydarzyła się na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Szaflarach, na którym podczas egzaminu na prawo jazdy zginęła 18-letnia Angelika P., prokuratura postawiła zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym.

Tragiczny wypadek muzyka. Polski perkusista nie żyje

Mężczyźnie grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Tymczasem śledczy starają się odtworzyć ciąg wydarzeń, które doprowadziły do tragedii. Egzaminator złożył już zeznania w prokuraturze. Mężczyzna zeznał, że po tym, jak kursantka nie zatrzymała się przed znakiem STOP ustawionym przed przejazdem, a następnie przejechała bez zachowania żadnych środków ostrożności poza „krzyż św. Andrzeja”, on sam chciał zatrzymać samochód po opuszczeniu przejazdu.

Eksperci ruchu drogowego są zdania, że egzaminator nie powinien był pozwolić na wjazd na przejazd bez zachowania środków ostrożności i to on powinien był zatrzymać samochód wcześniej.

– Chciałem zatrzymać samochód i zakończyć egzamin po przejechaniu torów – zeznał tymczasem egzaminator.

Siostra Godlewska spowodowała poważny wypadek pod wpływem alkoholu?!

Głównym zadaniem śledczych jest teraz ustalenie, co wydarzyło się po przejechaniu za znak STOP – czy nie było przypadkiem tak, że kursantka dowiedziawszy się, że oblała egzamin, odruchowo chciała zatrzymać samochód.

Prokuratura planuje przeprowadzenie eksperymentu w miejscu tragedii.

Angelika P., która zginęła na przejeździe, 4. raz podchodziła do egzaminu

Fot. Materiały Policji