Oczywiście nie dosłownie. Rafał Bryndal twierdzi, że dzięki wspólnym zdjęciom, o które prosi go tyle osób, czuje się jak „koleś, który przebiera się pod Tatrami w białe futro i robi za misia\”.

W rozmowie z magazynem Party mówi, że trochę go to przeraża, a jednocześnie cieszy się, że 47-letni facet może tak działać nawet na młodzież.

Jego sposób na sympatię to brak fałszu w telewizji:

– Jeśli ktoś udaje, to publiczność, nawet ta najbardziej niewybredna, czuje ten fałsz. To odnosi się do wszystkiego (…). Ja nie udaję – przekonuje.

I dodaje, że nie ma zamiaru przesadnie wykorzystywać swojej popularności.

– Szkołę Tańca Bryndala miałbym niby założyć? Wydać książkę kucharską? Otworzyć Salsa Pub na Nowym Świecie? Ludzie potrafią zjeść samych siebie na fali tych \”pięciu minut\”. Szczególnie ci, dla których jest to jedyna szansa na zaistnienie. Ja mam co robić.

Więcej w najnowszym wydaniu Party.