CO? KONIEC plastikowych patyczków do higieny?!
Jedne z najbardziej popularnych przyrządów do higieny znikają z rynku.

Znajdziemy je w niemal każdej łazience – dziś trudno nam sobie wyobrazić życie bez plastikowych patyczków do higieny. Pomocne podczas robienia makijażu, w higienie maluszka, są wykorzystywane także do zadań specjalnych. Na pewno każdy zna co najmniej kilka zastosowań słynnych patyczków. Jak więc to możliwe, że jeden z największych koncernów produkujących artykuły do higieny rezygnuje z produkcji plastikowych szpatułek?!
Zobacz: Nowy gatunek ćmy z blond czuprynką nazwano po… Donaldzie Trumpie
Nie, to nie prima aprilisowy żart – firma Johnson & Johnson naprawdę chce zrezygnować ze sprzedaży plastikowych patyczków. Dlaczego? Ponieważ stanowią one ogromny procent zanieczyszczeń wód. Zużyte patyki lądują w rzekach i większych zbiornikach wodnych. A wszystko przez ludzką głupotę!
Zamiast wrzucać zużyte patyczki do kosza, ludzie spłukują je w toaletach. W ten sposób plastikowe patyczki trafiają do ścieków, potem wiele z nich dociera do rzek, a następnie mórz. W Wielkiej Brytanii stare patyczki do higieny zanieczyszczają plaże, są też wielkim zagrożeniem dla zwierząt wodnych.
Czytaj: Wygrała milion funtów i… POZWAŁA ORGANIZATORÓW
Johnson & Johnson nie rezygnuje zupełnie z produkcji patyczków do higieny. Prowadząc akcję informacyjną pod hasłem „3 P” (pee, toilet paper, poo – czyli siku, papier toaletowy i kupka), które jako jedyne mogą być spłukiwane w toaletach, firma zamierza zastąpić plastikowe patyczki takimi, które są zrobione z papieru. Takie patyczki można często spotkać na przykład w lizakach.
Biorąc ruch koncernu za dobry wybór, warto jednak pamiętać o zasadzie 3 P i nie wrzucać do toalety żadnych śmieci i odpadków.
