Doda przeżywa teraz jeden z najtrudniejszych okresów w swoim życiu – ukochany jest w szpitalu i cały świat patrzy, jak harda królowa zareaguje.

Rabczewska mięknie, ale kto nie zmiękłby w obliczu takiej tragedii?

Na łamach magazynu Show żali się, że zazdrości tym, którzy mają przyjaciół. Ona z racji swojego statusu i emocji, jakie budzi, może liczyć tylko na rodziców.

– Myślę, że cały mój fenomen, nie bójmy się użyć tego słowa, bierze się z miłości i akceptacji moich rodziców – mówi w rozmowie z magazynem Show.

Dodaje, że choroba Nergala nauczyła ją pewnej pokory:

– W życiu nie chodzi jedynie o to, by poświecić tyłkiem na scenie, pójść na bankiet i popić – komentuje. – Obok nas są ludzie, którzy potrzebują naszej pomocy.

Choć w momencie udzielania wywiadu nadal nie znalazł się dawca szpiku dla Darskiego (każdy dzień może przecież przynieść nadzieję), nie dopuszcza do siebie myśli, by z Adamem mogło się coś stać.

– Nawet gdyby się znalazł, nie powiedzielibyśmy tego. To by było nie fair wobec innych, którzy też chorują i czekają na przeszczep. Co godzinę ktoś dowiaduje się, że ma białaczkę. Dorośli, młodzież, dzieci… – dodaje.

Teraz sprawy zawodowe stoją na drugim planie. Jak zapowiedziała, chce zaangażować się w walkę z białaczką. Życie bywa przewrotne. Możliwe, że zostanie jeszcze polską Królową Serc.

&nbsp