Margaret, czyli Małgorzata Jamroży zaczynała jako blogerka modowa, na swojej stronie od czasu do czasu promowała covery. Potem udało jej się zasłynąć z utworem „Thank you very much” i „Cool me down”, który był na szczycie listy przebojów. Dwa razy brała też udział w preselekcjach do „Konkursu Piosenki Eurowizji” i chciała być reprezentantką Szwecji.

Margaret została MACOCHĄ. Wychowuje 9-latkę

Margaret została zgwałcona

Potem na pewien czas zniknęła ze sceny, przeprowadziła się ze swoim mężem do domku w lesie i pracowała nad kolejną płytą. Ostatnio znów zaczęła pojawiać się w mediach z nowym lookiem.

Teraz decydowała się na szczerą rozmowę, podczas której opowiedziała o traumie z dzieciństwa. Okazuje się, że w wieku 10 lat została zgwałcona. Całą rozmowę z piosenkarką można przeczytać w książce „Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm” Karoliny Sulej – redaktorki „Wysokich Obcasów”.

Fragment książki pojawił się w magazynie „Wysokie obcasy”. Czytamy, że Margaret budowała życie tak, by nie mieć wolnej chwili na myślenie o przeszłości:

My, Polacy, doświadczeni wojnami, kryzysami, nie mieliśmy momentu w historii, w którym mogliśmy się poukładać z traumami. A jak nie masz uleczonego bólu, zadajesz ból innym. To, że coś takiego mogło mi się przydarzyć, jest efektem patologicznych sytuacji, które narastały przez generacje – powiedziała Jamroży.

Margaret mieszka w LESIE. „Jak na razie bez internetu. Od niedawna mam prąd”

Okazuje się, że podczas jej największego hitu Thank you very much była na lekach i miała za sobą próbę samobójczą:

A tu przychodzą panowie i mówią: zostaw to, robimy karierę. Jak mogłam odmówić? Wybrałam życie. Chciałabym już odkleić się od moich dramatycznych doświadczeń i żyć. Bo widzisz, czasem posiadanie problemu jest uzależniające. Przyzwyczaiłam się do życia w trybie walki (…). Dziś wiem, że moja cała kariera to było zaklepywanie ran, chciałam pokazać swoją nieskazitelność – tłumaczy.

Karolina Sulej pokreśliła, że nie wszystkie wypowiedzi Margaret są w książce, ponieważ niektóre były „zbyt bolesne, zbyt osobiste”.

To, co wyłania się z tej historii, oprawionej ogromnym cierpieniem, samotnością i poczuciem winy – to przede wszystkim siła. Gosia podkreśla, że to zdarzenie – przez wiele lat pomijane przez nią w różnego typu wywiadach – ukształtowało ją. Wszystkie jej decyzje zaczynają nabierać nowego znaczenia w kontekście traumy z dzieciństwa – informuje Sulej.

Margaret ujawnia, jak jest na sylwestrowych koncertach: „Gra się z półplaybacku, muzycy udają, że grają”

Dodaje, że ciągłe jej wyjazdy na lekcje śpiewu do Katowic czy Krakowa były ucieczką od zastanawiania się nad sobą.

Podobnie godziny spędzane w szkole muzycznej. Jej grafik nie wyglądał jak kalendarz klasycznej nastolatki – robiła wszystko, żeby nie mieć ani jednej wolnej chwili. Tylko uczyć się i pracować. Musiała mieć nieustannie zajętą głowę, przemieszczać się, coś robić. Byle nie myśleć, byle nie wracać do tego, co ją spotkało – ocenia redaktorka „Wysokich obcasów”.

Margaret Fot. Engelbrecht/AKPA

Margaret

Margaret Fot. Podlewski/AKPA

Margaret Fot. Podlewski/AKPA