Naya Rivera szczerze i brutalnie o ABORCJI, której się poddała
"Strasznie bolało..."
Naya Rivera stała się gwiazdą praktycznie z dnia na dzień. Wyrosła na fali popularności serialu Glee. Przez długi czas pisano o jej obsesyjnej wręcz chęci upodobnienia się do Kim Kardashian. Później Naya zdołała jakoś zetrzeć z siebie „łatkę” klona Kim.
Zobacz: Lily Allen popiera aborcję…
Aktorka promuje swoją książkę Sorry Not Sorry. Fragmenty autobiografii bywają dla fanów zaskakujące. A nawet szokujące.
Tak jak ten o aborcji, której poddała się Naya.
Aktorka wspomina, że na zabieg usunięcia ciąży pojechała w peruce, kapturze na głowie i w okularach przeciwsłonecznych. Nie chciała zostać rozpoznana:
Płaciłam gotówką, nie dostałam żadnego kwitu, to było jak handlowanie narkotykami.
To było najgorsze doświadczenie mojego życia. Strasznie bolało – ciało zachowuje się jak podczas porodu z silnymi, regularnymi skurczami.
Czytaj: Natalia Przybysz wyznała, że prawie rok temu poddała się aborcji
Było mi niedobrze i mdlałam z bólu – pisze aktorka.
Po aborcji kobieta krwawiła przez ponad 2 tygodnie. Jednak szybko wróciła do pracy… Na plan serialu Glee:
Kiedy obudziłam się następnego dnia po zabiegu, nie upłynęło nawet 12 godzin od aborcji, musiałam założyć mój strój cheerleaderki i iść na plan.
Miałam nadzieję, że skąpe majtki zakryją wielką podpaskę, którą musiałam włożyć – wspomina aktorka w książce.