Wszyscy pamiętamy, kiedy Ola Kwaśniewska ze łzami w oczach mówiła o ojcu w programie Dzień Dobry TVN.

– Tata wrócił z Filipin z bardzo poważnym schorzeniem jelit i prawie pożegnał się z tym światem. W tym stanie zdrowia, gdyby był alkoholikiem, już by nie żył – słyszeliśmy wtedy z jej ust.

Kwaśniewska tylko kilka razy pojawiła się jeszcze w programie, a potem po cichu zniknęła. Tak miało być, bez sensacji. Oczywiste jest to, że Ola nie uzgodniła z nikim swojego wystąpienia na temat taty, co pracownicy stacji uznali za nieprofesjonalne.

– Na górze się wściekli – mówi Super Expressowi jeden z pracowników TVN. – Ola była traktowana jako pełnoprawny dziennikarz i uznali, że postąpiła nieprofesjonalnie wykorzystując antenę do własnych potrzeb.

– Zatrudniono ją do konkretnej pracy, a zaczęła mówić o sprawach, które zdecydowanie wykroczyły poza konwencję przygotowywanych przez nią materiałów. Emocje emocjami, ale Ola straciła chyba kontakt z rzeczywistością, bo zachowała się jak gwiazda, której wszystko wolno – opowiada inny informator.

Sprawa ta jest także trudna dla Jolanty Kwaśniewskiej, która jednak jest zła na męża bardziej niż na córkę.

– Zapytana na planie Lekcji stylu przez jednego z gości, co słychać u jej córki, odpowiedziała, że Oleńka postanowiła uskutecznić samowolkę i obronić tatusia. Słowo „tatusia\” zostało wypowiedziane z lekką nutą ironii – dodaje informator.