Piotr Kijanka zaginął 6 stycznia w Krakowie. Wyszedł z restauracji około 23.30 i już nie wrócił do domu. Kamery monitoringu zarejestrowały go na Placu Nowym kolejno przy ul. Kupa, Miodowej, Starowiślnej, Halickiej i przy Bulwarze Kurlandzkim. Prawdopodobnie zmierzał w stronę miejsca zamieszkania, na os. Dąbie.

Policja o zaginięciu Piotra Kijanki: Jest to dziwna sprawa

Policja twierdzi, że sprawa jest dziwna. Śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, co oznacza, że Piotr mógł zginąć przez przypadek.

Jak podaje Fakt24.pl funkcjonariusze szukają dwóch pieszych, którzy tej nocy, a dokładnie 27 minut po 00.00, przechodzili obok zaginionego. Zarejestrowały to kamery monitoringu. Do tej pory jednak nie ich nie przesłuchano, a te zeznania mogłyby pomóc w rozwiązaniu sprawy. Proszą o kontakt również inne osoby, które 7 stycznia w godzinach od 00:20 do 1:00 znajdowały się w okolicach Bulwaru Kurlandziego w Krakowie, pomiędzy Mostem Kotlarskim a Dąbiem.

Zaginięcie Piotra Kijanki: Oni mogą znać prawdę na temat tego, co się wydarzyło