Żona Krzysztofa Piątka o swojej chorobie: „Może skończyć się wewnętrznymi krwotokami i śmiercią”
Zdradziła, na czym polega jej schorzenie.
Paulina Piątek w 2019 roku poślubiła młodszego o cztery lata Krzysztofa Piątka, jednego z piłkarzy reprezentacji Polski, tym samym na stałe dołączając do grona WAGs. Para zaczęła spotykać się w 2013 roku i od lat uchodzą za zgrane i szczęśliwe małżeństwo.
Nieoczekiwanie rodzinną sielankę przerwała informacja, że Paulina trafiła do szpitala. Żona piłkarza opublikowała zdjęcie posiniaczonej ręki z wbitym wenflonem i opisała krótko, co się stało. Okazało się, że sytuacja była bardzo poważna. Kobieta wyjaśniła, że powodem pogarszającego się stanu zdrowia była małopłytkowość:
Dziękuję kochani za setki Waszych wiadomości. Nie jestem w stanie napisać każdemu z osobna, co się wydarzyło – zaczęła, następnie dając do zrozumienia, że jej stan jest poważny. Nadal jestem w szpitalu. Walczymy, aby wyjść ze stanu zagrożenia życia. Mam nadzieję, że niebawem wszystko będzie już tak, jak być powinno. W moim przypadku małopłytkowość po raz kolejny dała mi bolesną lekcję… Dbajcie o siebie!
Żona Krzysztofa Piątka trafiła do szpitala! „Walczymy, aby wyjść ze stanu zagrożenia życia”
Paulina Piątek trafiła do szpitala. Wyjaśnia, co się stało
Teraz Paulina ponownie odezwała się do fanów na Instagramie. Na wstępie podziękowała za wszystkie wiadomości pełne wsparcia i słów otuchy. Następnie zaapelowała do oglądających ją internautów o oddawanie krwi, ponieważ jej samej uratowało to życie:
Gdy w czwartek trafiłam do szpitala, zaapelowałam do Was o oddawanie krwi, bo po raz kolejny uratowała mi życie. A tej krwi realnie brakuje… Od kilkunastu osób dostałam zdjęcia z punktów pobrań, także wiem, że było warto.
Następnie żona piłkarza wyjawiła na czym polega jej schorzenie:
Choruję na małopłytkowość. Gdy normy u zdrowego, dorosłego człowieka wynoszą od 150 do 450 tysięcy, ja trafiłam do szpitala jedynie z 3 tysiącami. Tak że tak. Jest to realne zagrożenie życia, które może skończyć się wewnętrznymi krwotokami i śmiercią. Najgorsze jest to, że nie odczuwasz żadnych objawów.
Na koniec dodała:
Nie życzę nikomu, aby kiedykolwiek musiał przechodzić przez coś takiego. Nie życzę nikomu, aby ktoś z jego bliskich chorował, czy zmagał się z tak poważnymi problemami. Życzę po prostu wszystkim trochę więcej empatii i zdrowego rozsądku. Dbajcie o siebie i badajcie się. Staram się wrócić do normalności, zgodnie z zaleceniami lekarzy, ale jeszcze trochę przede mną.