Diane Keaton zawsze wydawała się sympatyczną gwiazdą z gatunku tych „normalnych\”, czyli bez skandali, nałogów i innych problemów.

Dlatego jej przyznanie się do bulimii było pewnym szokiem (więcej tutaj).

W swojej autobiografii, Then Again, możemy przeczytać o tej wyniszczającej chorobie.

Aż trudno uwierzyć, że to szczupłe ciało mogło pochłaniać tak olbrzymie ilości jedzenia, o których wspomina. Łącznie Keaton pożerała (trudno użyć innego określenia) ok. 20 tys. kalorii.

Na śniadanie codziennie jadła sześć babeczek, trzy smażone jajka na bekonie, naleśniki, popijając to czterema szklankami mleka z czekoladą.

Na lunch zjadała trzy steki, pieczone ziemniaki ze śmietaną, szarlotkę, na koniec zaś dwa wielkie desery lodowe z podwójną porcją orzechów.

Wieczorem wcale nie było skromnie: kubełek smażonych nóżek z kurczaka, kilka porcji frytek z serem i keczupem, migdały w czekoladzie popijane dużą butelkę 7up, M&Ms-y, sok z mango, a do tego różne ciasta i cukierki.

Dziwi Was, że później aktorka wszystko to zwracała w toalecie?

 
\"Diane