Po totalnej krytyce, jaka spotkała ją po występie na Sopot Festiwalu, Natalia Lesz jest rozgoryczona. Ale wie, skąd takie negatywne oceny.

Czego bym nie zrobiła, i tak dla wszystkich będę córeczką bogatego taty – mówi Faktowi. – Pogodziłam się, że będę musiała zmagać się z tym przez całą moją karierę.

Piosenkarka, która przez lata kształciła się za granicą, po powrocie do kraju spotkała się z zarzutami o poplecznictwo ojca w załatwianiu jej występów.

To nie dzięki pieniądzom taty zostałam zaproszona, by zaśpiewać przed polskim koncertem Celine Dion – mówi Lesz. – I to nie dzięki niemu współpracuję z najlepszymi producentami w Ameryce.

Natalia wróciła też do sopockiego wieczoru, podczas którego suchej nitki nie pozostawił na niej Robert Kozyra, jeden z jurorów.

Po występie próbowałam porozmawiać z Robertem, ale on nie miał czasu na rozmowę – dodaje zawiedziona gwiazdka.