Sylwia Bomba zasłynęła dzięki programowi „Googlebox”. Obecnie obserwuje ją ponad 800 tys. internautów na Instagramie. Teraz wykorzystała swoje zasięgi i podzieliła się z fanami przykrą historią, jaka spotkała ją na wakacjach.

Sylwia Bomba ostro o Monice Mrozowskiej. Poszło o alimenty (WIDEO)

Sylwia Bomba przeżyła dramat na wakacjach

Sylwia Bomba wybrała się na wycieczkę z córką. Przyjechała do Iławy pendolino i poszła na obiad do restauracji. Podczas jedzenia sałatki zauważyła owada na talerzu.

Gwiazda „Googlebox” stwierdziła, że robak nie wpadł podczas jedzenia, tylko musiał dostać się tam już dużo wcześniej. Sprawę zgłosiła managerowi lokalu.

Przyjechaliśmy do Iławy na obiadek, do takiej pięknej restauracji… i dostałam robaczka. I pan menadżer twierdzi, że ten robaczek przyleciał do mnie. Taki cały w sosie – tłumaczy na Instagramie.

Sylwia Bomba poinformowała córkę o śmierci ojca. Jak zareagowała Antosia?

Restauracja nie poczuła się winna i doliczyła sałatkę do rachunku: „Do tego wszystkiego policzyli sałatkę, także nie polecamy”.

Zapłaciłam za sałatkę z robakiem. Pan manager nie powiedział „przepraszam” tylko cały czas uparcie twierdził, że to moja wina, bo jedząc, nie zauważyłam, jak robak wpadł do sałatki, wykąpał się w sosie i zakopał się pod sałatę. Także pozdrawiam. Nigdy tego nie robię, bo nie robię złego PR-u, ale pan naprawdę bardzo zasłużył — przyznała.