Anna Wendzikowska przez prawie 15 lat była reporterką programu „Dzień Dobry TVN”, jednak we wrześniu 2022 dziennikarka poinformowała na swoim Instagramie, że postanowiła zakończyć wieloletnią współpracę z TVN, a jakiś czas później ujawniła powody swojej decyzji – Anna wyznała, że była mobbingowana w pracy i codziennie drżała o swoją posadę, a cała sytuacja wpędziła ją w ciężką depresję.

Anna Kalczyńska odpowiada nam na oskarżenia Anny Wendzikowskiej o mobbing: „O wszystkim dowiedzieliśmy się z prasy”

Anna Wendzikowska o swojej depresji i samoakceptacji

Po tym szczerym wyznaniu Anna Wendzikowska kontynuowała jednak aktywne udzielanie się w mediach społecznościowych, jak gdyby nigdy nic pokazując swoje zdjęcia z podróży i stylizacje modowe. Wywołało to serię dość nietaktownych pytań od jej obserwatorów, którzy zaczęli dopytywać czy dziennikarka przestała już mieć depresję i kwestionując, czy w ogóle na nią cierpiała.

Wendzikowska postanowiła odnieść się do pytań i w kolejnym szczerym wpisie opowiedziała o swoim samopoczuciu, jednocześnie prezentując zdjęcie znacznie odbiegające od jej typowego contentu składającego się z mocno podrasowanych, idealnych sesji i pięknych widoków – zamiast tego, na fotce Anna zapozowała w łóżku bez makijażu, w okularach i dresowej bluzie pisząc:

to również ja.. uczę się tego, że jestem wystarczająca. Nawet nieumalowana, nieuczesana, w okularach (których potrzebuję, choć rzadko noszę na co dzień), drugi dzień w tej samej bluzie.. w domu, gdzie dzisiaj akurat dość bezproduktywnie spędzam czas.. nie muszę wypełniać kolejnych zadań, żeby być wystarczająca. Czasami mogę odpocząć – tego też się uczę. Jestem wystarczająca nawet jak powiem coś głupiego, jak coś mi się nie uda i jak popełnię błąd.. to trudna nauka.

Następnie dziennikarka wyznała, że całe życie walczyła o uznanie, ponieważ wydawało jej się, że nie zasługuje na miłość i dopiero od niedawna uczy się miłości do samej siebie:

Dla kogoś, kto całe życie funkcjonuje w schemacie, że na miłość trzeba zasłużyć, na uwagę zapracować… trzeba coś robić, poprawić się, udoskonalić, douczyć się, robić robić robić… starać się, walczyć… bo jak jeszcze zrobię tę jedną rzecz to może wtedy będę wreszcie „godna”… miłości, przyjaźni, docenienia, uwagi, bliskości… trudno jest się zatrzymać. Bo kto mnie wtedy będzie kochał? Wbrew wewnętrznemu imperatywowi przestaję „robić”.. chcę pobyć z tymi trudnymi emocjami, które wyłażą jak robale spod kamienia, kiedy się go podniesie.. tak, te uczucia są trudne i nieprzyjemne. Ale trzeba dać im przestrzeń, żeby rany z przeszłości mogły się wreszcie zabliźnić. To jest miejsce, z którego można się zacząć uczyć miłości. Miłości do siebie. Bo żadna inna nie ukoi bólu, nie wypełni pustki i nie odczaruje przeszłości.

Na koniec Anna Wendzikowska odniosła się do komentarzy kwestionujących jej depresję. Zapewniła, że „już jest po jasnej stronie” jednak wyznała, że w najgorszym okresie życia rozważała samobójstwo i miała ochotę skoczyć z okna:

Mam w sobie więcej spokoju niż kiedykolwiek wcześniej w moim życiu. Podążam trudną drogą, którą otworzyła przede mną moja depresja i już jestem na tym odcinku, gdzie zaczęło być pięknie. Ale praca nas sobą nigdy się nie kończy.. czy już po depresji? Cóż, nadal jestem pod opieką specjalistów, ale nie, nie mam już ochoty skakać z okna i widzę już sens… Zwykle nie publikuję takich rzeczy, kasuję i blokuję.. ale uważam, że to jest szkodliwe. Czy naprawdę komuś przeszkadza, że się uśmiecham? Już jestem po jasnej stronie, gdybym nie była to nie byłabym w stanie opowiadać o tym, co się ze mną działo.. ludzie z depresją cierpią w ciszy.. wiem, co mówię. Dwa lata temu straciłam najlepszego przyjaciela… więcej empatii! Serio..!

W komentarzach pod postem pojawiło się wiele słów wsparcia, a internauci zaczęli dzielić się własnymi historiami, gdy otoczenie nie wierzyło w to, że cierpią na depresję:

To jest takie okropne, pamiętam jak kilka lat temu w najgorszej fazie depresji miałam „najszczęśliwsze” i najpiękniejsze zdjęcia na ig – takie na których szczęście aż biło mi z oczu. Im było gorzej tym bardziej oszukiwałam, miałam wręcz mechanizm karania się w ten sposób żeby pokazać jak najlepszą iluzje szczęścia, żeby nikt z zewnątrz nie widział. Ktoś kto tego nie przeżył może się bardzo pomylić w swoich ocenach

 

Ależ ludzie są obrzydliwi…straszni, okropni i bardzo chyba nieszczęśliwi, że przeszkadza im uśmiech drugiego człowieka…a tak na marginesie…dla nieświadomych, ludzie cierpiący na depresję często uśmiechają się publicznie od ucha do ucha…

 

Od długiego już czasu zastanawiam się kiedy w końcu ludzie zrozumieją, że uśmiech nie oznacza tego, że ktoś jest szczęśliwy

IG: aniawendzikowska

pasekkozak