Felicjańska o seksaferze: To nie modelki są winne
Sutenerzy żerują na naiwności młodych dziewczyn.
Afera dotycząca prowadzonej przez córkę znanego rockmana, Joannę B. agencji modelek, a raczej agencji towarzyskiej przez ostatnich kilka tygodni zataczała coraz szersze kręgi. Co chwilę wypływały informacje o kolejnych osobach zamieszanych w proceder.
Wielu celebrytów postanowiło się w tej kwestii wypowiedzieć – jedni prostytuujące się modelki usprawiedliwiali, inni krytykowali.
Głos w sprawie postanowiła zabrać również Ilona Felicjańska, która w modelingu działa od lat. Jej zdaniem, młode, atrakcyjne dziewczyny od zawsze były wykorzystywane przez cyniczych sutenerów. Przyznaje, że również miała niejednoznaczne propozycje.
– Moja naiwność również była duża. Nie dostałam takiej propozycji wprost. Ale tak – znany wówczas fotograf, z którym pracowałam, wysłał mnie do milionera w Grecji. Milioner miał być wpływowy, miał mi pomóc w mojej karierze. Nie padło wówczas żadne sformułowanie o co chodzi. Ale gdy tylko zauważyłam, że to wszystko nie idzie w tym kierunku, co trzeba, powiedziałam, że przyjechałam tylko i wyłącznie po to, by odbyć sesje zdjęciowe. I wtedy zostałam natychmiast odesłana do Polski – wyznała modelka w rozmowie z Faktem.
Felicjańska broni modelek.
– To nie modelki są winne. Winni są oszuści i sutenerzy, którzy zakładają agencje dla przykrywki swoich brudnych interesów. Ale nie należy mylić zawodu modelki z prostytutką, która uprawia seks za pieniądze! Sutenerzy żerują na naiwności młodych dziewczyn, marzących o sukcesie. A one wierzą i ufają, nie mając świadomości jak okrutny jest świat – powiedziała Felicjańska.
Trzeba przyznać, że Ilona Felicjańska ma rację. Nie wnosi jednak do dyskusji niczego odkrywczego. To oczywiste, że winni są sutenerzy, a nie dziewczyny, na których upokorzeniu zarabiają.
A co wy o tym myślicie?