Miłośnicy kina filmy oglądają cały rok. Z kolei, kiedy tylko zaczyna się jesień za seanse filmowe zabierają się prawie wszyscy. Na ten weekend polecamy dwa filmy: „Żona” w reżyserii Björn Runga oraz „Birdman” w reżyserii Alejandro González Iñárritu.

„Żona” warto zobaczyć?

„Żona” to filmowy dramat produkcji amerykańskiej, szwedzkiej i brytyjskiej. Premierę miał we wrześniu 2017 roku, a teraz możemy go zobaczył na platformie Netflix.

Na początku fabuła wydaje się wesoła i sielankowa, przestawiająca szczęśliwe starsze małżeństwo. Na pierwszy rzut oka mamy wrażenie, że głównym bohaterem jest właśnie mąż Joe (Jonathan Pryce znany z: „Dwóch papieży” i „Piraci z Karaibów”).

Film „Żona”. Fot. screen YouTube

Joe jest „pisarzem”, który sprawia wrażenie narcystycznego, wybuchowego, ale niesamowicie kochającego swoją żonę. Sugerują to jego przemowy podczas których zawsze wspomni o Joan (Glenn Close znana z: „101 dalmatyńczyków” i „Air Force One”). Joan przedstawiona jest jako ciepła i troskliwa żona.

Zobaczyłam 1. odcinek serialu „USTA, USTA”. Czy było warto?

Akcja zaczyna się po tym, jak Joe dostaje telefon, że otrzymał literacką nagrodę Nobla. Potem wszystko wychodzi na jaw i okazuje się, że obydwoje skrywali sekret, a pisarz ma wiele za uszami.

Perfekcyjna rola Glenn Close. Nie bez powodu była siedem razy nominowana do Oscara, w tym za film „Żona„. Aktorka idealnie wpasowała się w postać, jej ruchy, miny, czy spojrzenia są niesamowicie realistyczne. Jonathan Pryce również zagrał rolę na wysokim poziomie, ale jednak całą uwagę zagarnęła Glenn.

„BIRDMAN” – o czym jest?

W filmie „Birdman” znalazła się obsada z najwyższej półki: Michael Keaton, Zach Galifianakis, Edward Norton, Andrea Riseborough, Amy Ryan i Emma Stone.

 

Głównym bohaterem jest Riggan Thomson, który w latach 90. był gwiazdą serii filmów „Birdman”. Po wielkim sukcesie postanowił odsunąć się w cień. Teraz jako zapomniany i biedny aktor swoje ambicje próbuje zaspokoić w sztuce na Broadwayu. Niestety praca z zapomnianym aktorem, który walczy ze swoim ego i demonami z przeszłości nie jest łatwa.

Film „Birdman”. Fot. screen Youtube

Byłam w kinie na filmie „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”. Dla widzów o mocnych nerwach

Groteska w filmie jest na każdym kroku, także warto do niej przywyknąć. Polecam zobaczyć „Birdmana” przede wszystkim dla obrazu. Praca kamerą w tej produkcji nie jest standardowa – oglądając film czujemy, że osobiście śledzimy losy bohaterów. Do tego jeszcze dochodzi muzyka, a raczej jeden instrument, który niesamowicie podnosi napięcie.