Magda Stępień w pierwszym wywiadzie po śmierci syna: „Każdy dzień jest walką o to, żeby wstać z łóżka”
Zdradza, w jaki sposób odszedł Oliwierek.

Magda Stępień i Jakub Rzeźniczak pod koniec lipca stracili syna Oliwiera. Chłopczyk walczył z nowotworem wątroby w Izraelu. Po pogrzebie modelka odcięła się od mediów społecznościowych, jednak od kilku tygodni znów publikuje zdjęcia i nagrania głównie poświęcone Oliwierowi.
Magda Stępień pokazała się po raz pierwszy po śmierci syna
Magda Stępień o śmierci syna
Teraz Magda Stępień udzieliła pierwszego wywiadu portalowi Ohme.pl, w którym zdradziła, jak wygląda jej życie po śmierci syna. Modelka chodzi do psychologa i dużo się modli:
Tak, spotykam się z psychologiem raz lub dwa razy w tygodniu. Dużo się modlę. To trzyma mnie przy życiu, bez tej modlitwy nie dałabym rady. Psycholog towarzyszy mi w żałobie, ale i tak mam poczucie, że pustka po dziecku pozostaje… Na zawsze. To jest taki ciężar, który trudno się dźwiga. Wiele matek mówi, że mnie podziwia. Prawda wcale nie jest taka, że jestem silna. Wieczorami non stop płaczę. Tęsknię za małym, wspominam go. Wolę jednak przeżyć tę żałobę, opłakując śmierć syna, bo wtedy wypłakuję ten cały smutek w sobie. Duszenie emocji i udawanie szczęścia na siłę na pewno by mi nie pomogło – zaczęła.
Przyznaje, że tuż po śmierci syna było z nią bardzo źle: „Było ze mną wtedy bardzo źle. Myślałam, że umrę z bólu. To był taki ból w sercu, że tego się nie da opisać, człowiek tylko myśli: „Zaraz umrę, zaraz będę z nim„. Nic mi nie pomagało…”.
Magda Stępień ma ostatnią prośbę przed pogrzebem syna: „Drodzy. Zamiast…”
Poradziła sobie dzięki przyjaciołom i rodzinie, którzy wymieniali się, aby tylko Magda nie była sama:
Siedzieli ze mną w domu, spali, zabierali do siebie na różne wyjazdy, żebym tylko nie była sama. Niedawno pewna osoba podała mi rękę i powiedziała, że muszę wrócić do ludzi. Zaproponowała mi pracę w biurze obsługi klienta, żebym mogła, choć pozornie, wejść w zwykły tryb życia, żebym tyle nie wspominała, nie rozmyślała i nie płakała. Obecnie pomaga mi głównie praca, bo tam widzę innych ludzi. Jednak nawet w pracy, gdy niespodziewanie mam migawkę ze wspólnego życia z Oliwierem, łzy same cisną się do oczu i muszę wyjść do łazienki, żeby choć chwilę popłakać. To jest ciągła walka o każdą godzinę, żeby się tylko nie załamać – tłumaczy.
Dalej zdradza też, jak teraz wygląda jej życie po śmierci dziecka:
Jak jestem sama, to wiem, że muszę sobie radzić, czytam więc książki, oglądam filmy i próbuję dbiegać od myśli, obrazów, żeby tylko nie załamywać się, bo każde wspomnienie Oliwiera otwiera ból w moim sercu. Żałoba będzie ze mną całe życie. Trudno odnaleźć mi się w tej nowej rzeczywistości, bo wcześniej spędzałam z dzieckiem 24 godziny na dobę, walczyłam w szpitalach o jego życie. A teraz, kiedy ten mały człowiek odszedł i go nie ma, wszystko straciło dla mnie sens – wyznaje.
Stępień wspomniała też moment odejścia Oliwiera. Chłopczyk zmarł na rękach mamy: „Rozmawiamy z panią psycholog o tym, jak poradzić sobie z tragedią, z traumą, bo Oliwier odszedł na moich oczach i rękach. To dziecko było przy mnie, ja to wszystko widziałam i to są takie obrazy w głowie i wspomnienia, których matka nie potrafi wymazać z pamięci”.
Magda Stępień odpowiada na komentarze Rzeźniczaka: „Mój każdy dzień jest walką”
Ujawniła też, że Oliwier cierpiał tylko trzy dni podczas walk z nowotworem:
Właśnie to jest niesamowite, bo on cierpiał tylko trzy dni. Mój synek był cały czas radosny, do końca… Naprawdę miałam nadzieję, że on z tego wyjdzie, ale chyba każda matka, patrząc na swoje dziecko, nawet bardzo chore, ma nadzieję, że wydarzy się cud – mówi.
Na koniec zaapelowała do matek, aby nie narzekały, a doceniały każdy dzień ze swoim dzieckiem:
(…) Każdy dzień jest walką o to, żeby wstać z łóżka, żeby pójść do pracy. Ktoś, kto tego nie przeżył, nigdy mnie nie zrozumie. Dlatego wszystkim rodzicom chcę powiedzieć, żeby się cieszyli z tego, co mają, bo życie bywa kruche i przewrotne. Doceniajcie każdą chwilę, nie narzekajcie, że dziecko płacze i nie śpi w nocy. Ja bym oddała wszystko, żeby nie spać w nocy, a cieszyć się i mieć Oliwiera obok. Trzeba uważać, jak się żyje, trzeba mieć pokorę i wdzięczność za życie i za dzieci, które są z nami blisko. Życie jest kruche, a choroba może przyjść nagle. U nas przyszła nagle, bo Oliwier urodził się zdrowym dzieckiem. Zachorował, a po jego śmierci dla mnie życie się skończyło – wyznała Magda Stępień.

IG: magdalena___stepien

fot. Instagram: magdalena___stepien

Magdalena Stępień, fot. Instagram @magdalena_stepien

Magda Stępień z synkiem fot. Instagram
tts | 1 listopada 2022
Wszystko na sprzedaż…. niestety!!!
Zena | 30 października 2022
Wiem, jak się czuje, sama przeżyłam te traumę. Bol jest tak silny, ze człowiek nie wie, co ma z sobą począć. Wiem tez, ze z czasem ten bol trochę opadnie, ale przyjdą dni tęsknoty. Życie po śmierci dziecka, nigdy nie będzie takie same, owszem życie będzie się toczyło, a my będziemy zawsze w sercu smutne. Magda jest jeszcze młoda kobieta, może sobie ułożyć życie, urodzić dziecko, na pewno byłaby to rekompensata za to, co przeszła, za jej bol, cierpienie. Trzymaj się dziewczyno, jeszcze nadejdą dni , gdzie odnajdziesz swoją drogę w życiu.
Anonim | 30 października 2022
Urodzi sobie dziecko i zrekompensuje to, ze jej pierwsze dziecko zmarlo? Czy Ty jestes normalna? To jest chore! To nie jest milosc, a jakas patologiczna i egoista chec posiadania. Nie placzesz nad dzieckiem, a nad soba, ze sbie stworzylas cos i zniknelo, wiec moze trzeba kolejne stworzyc. Chore!
Adam | 31 października 2022
Kiedyś oglądałem wywiad z kobieta, która straciła troje dzieci w wypadku samochodowym, po jakimś krótkim czasie zaszła w ciąże. Urodziła trojaczki. Ta kobieta ze łzami w oczach powiedziała, ze chyba Pan Bóg chciał zrekompensować jej cierpienie po stracie dzieci. Tu nie chodzi o to, żeby posiadać dzieci, ale w tym przypadku jest to najlepsza opcja dla chorej matki z tęsknoty. Jej życie nigdy nie będzie takie same, zawsze będzie miała w sercu zmarłe dziecko, ale ona musi żyć. Dlatego życzę Magdzie dużo siły, wytrwania, spokoju i opieki boskiej.
gość | 31 października 2022
myślę, że nie to autorka miała na myśli.Prawda jest taka , tylko obecność nowej miłości sprawia , że ciągły ból przeradza się w niewyobrażalną tęsknotę.Wiem co mówię, matkę i dziecko łączy wyjątkowa więź, każda jest wyjątkowa i jedyna nie do zastąpienia.Kolejne dzieciecko pomaga w poradzeniu sobie z żałobą taka jest prawda.