Szkoły artystyczne rządzą się swoimi prawami. Do legendy przechodzą słynne fuksówki, podczas których starsze roczniki „kocą” młodszych kolegów. Okazuje się jednak, że tradycyjne łamanie studentów może przybierać naprawdę niebezpieczne formy i nie zawsze jest to akceptowane przez wszystkich uczestników.

BARABASZ KOMENTUJE: Luksus po polsku, czyli kwestia smaku

Skandal w Łódzkiej Szkole Filmowej

Głos w sprawie zabrała aktorka Anna Paliga, która swoje stanowisko poparła licznymi przykładami. Kobieta zarzuciła władzom uczelni, że poprzez atmosferę zastraszenia sprawiają, że studenci nie są przygotowani do pracy w trudnym środowisku, uważając, że przemoc jest naturalną częścią ich zawodu. Paliga opublikowała na Facebooku list otwarty, który przedstawiła władzom uczelni.

Absolwenci nie wiedzą, jakie są ich prawa jako aktorów, jak można bronić się przed mobbingiem, wykorzystaniem seksualnym na planie, a przemocowe przekraczanie swoich granic psychicznych i fizycznych uważają za niezbywalną część zawodu – rozpoczęła swój wywód młoda aktorka.

 

Paliga zwróciła uwagę na fakt, że studenci najzwyczajniej boją się wydalenia z uczelni, na którą bardzo trudno się dostać. To ma z kolei ułatwiać władzom instytucji zamiatanie pod dywan zgłaszanych przypadków nadużyć.

Przyjaciel gwiazd pod ostrzałem! Alexander Wang oskarżony o MOLESTOWANIE

Nieograniczona władza, którą profesorowie mają nad nami – wybrańcami, którzy długo przygotowywali się, by dostać się do Szkoły Marzeń i którzy w każdym momencie mogą zostać z niej wydaleni za sprawą kaprysu wykładowcy – ta władza powoduje, że przemoc nie jest zgłaszana, a sprawcy nie zostają ukarani. Od pierwszych dni na uczelni wyższe lata opowiadają o takich zachowaniach jak o normie, z którą należy się pogodzić, bo „tak było, tak będzie. I tak kiedyś było jeszcze gorzej”. To sprawia, że przemocowi wykładowcy są bezkarni – napisała w oświadczeniu.

Przytoczone przykłady przemocowych zachowań, do których miało dojść na uczelni, mrożą krew w żyłach.

Dyplom, rok IV, prof. dr hab. Mariusz G. rektor naszej szkoły w trakcie prac nad dyplomem wielokrotnie, niemalże codziennie przez okres trwania prób wpadał w furię i nazywał mnie „pierd*loną szm*tą, ku*wą”. Poniżał zarówno mnie, jak i moich kolegów w obecności całej grupy i pracowników technicznych. Najmniejszy błąd wprowadzał go w stan niepowstrzymanej agresji słownej potęgowanej przedpremierowym stresem. O wszystkim szczegółowo dowiedział się ode mnie prorektor Michał S. Usłyszałam, że „nie umiem zaciskać zębów, a powinnam” i że „jestem zbyt miękka na ten zawód”. Skończyło się to dla mnie załamaniem nerwowym, tabletkami przeciwlękowymi i długotrwałą terapią – wyznała.

Niekiedy agresja miała przybierać fizyczną formę.

Proza rok III, prof. Bronisław W. wyciągnął studentkę na środek sceny, po czym pogryzł ją od dłoni do szyi na oczach całej grupy, po to żeby pokazać drugiemu studentowi, jak gra się pożądanie.

Podczas zajęć miało także dochodzić do rękoczynów.

Rola współczesna III rok, próby odbywające się w szkole do 5 rano. Dr Grzegorz W. uderzył studentkę w twarz tak mocno, że z nosa trysnęła jej krew. Do przerażonego partnera scenicznego dziewczyny powiedział „tak to powinieneś grać, ucz się”. Kiedy Jagoda S. opowiedziała o tym zdarzeniu w wywiadzie po premierze „Monumentu”, sprawa została skrzętnie przemilczana zarówno przez władze uczelni, jak i władze wydziału.

Elementarne zadania aktorskie I rok, dr hab. Mariusz J. widząc studenta stojącego poza pozycją, wpadł w furię i rzucił w grającą grupę krzesłem, które wybiło dziurę w suficie, po czym z pięściami ruszył na rzeczonego studenta. Przed uderzeniem powstrzymał się w ostatnim momencie, widząc grupę chowającą się w kątach sali. Później Jakus wielokrotnie deprecjonował jego pracę wmawiając mu, że do niczego się nie nadaje i nigdy nie zostanie aktorem.

Anna Paliga zasygnalizowała, że do pracy w szkole kierowani są pedagodzy wydaleni z innych placówek.

Pośród studentów innych szkół, nasz łódzki wydział jest uważany za ewenement – nie dość, że przemocowcy znani wszystkim od lat wciąż u nas uczą, to jeszcze przyjmuje się do grona pedagogów wykładowców z innych szkół mających złą prasę, którzy oficjalnie lub nieoficjalnie zostali wydaleni ze swoich Alma Mater za przemoc wobec studentów właśnie.

Próbowaliśmy skontaktować się z rzeczniczka prasową Łódzkiej Szkoły Filmowej, jednak jej telefon nie odpowiada, a wiadomość mailowa pozostała bez odpowiedzi.

Rektor uczelni dr hab. Milenia Fiedler w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wyjaśniła, że pismo wystosowane przez Annę Paligę zostało przekazane odpowiednim organom uczelnianym i trwa postępowanie wyjaśniające.

Jako rektor chcę oświadczyć, że w Szkole Filmowej niedopuszczalne są zachowania, które noszą znamiona molestowania, przemocowego traktowania studentów – zaznaczyła.

Żadne zachowanie noszące ślady przemocy nie ma prawa mieć miejsca, niezależnie od relacji pomiędzy oprawcą a potencjalną ofiarą. Każdy, kto czuje, że przekraczane są jego granice, ma prawo zgłosić nadużycia swoim przełożonym lub przełożonym osoby nadużywającej swojej pozycji.

 

Szkoła filmowa w łodzi

Panstwowa Wyzsza Szkola Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera, fot. Diana Domin / Forum