Zarówno książki Blanki Lipińskiej jak i film nakręcony na ich podstawie wniosły do naszego folkloru trochę pieprzu. To słowo idealnie pasuje do okoliczności. Mówiąc wulgarnie – wszystko kręci się wokół piep**nia, jednocześnie wiele osób pyta, jak można tak spiep**yć książkę czy film.

Dramat Blanki Lipińskiej; na premierze 365 dni ścierpły jej palce u stóp i do dziś ich NIE CZUJE

W tej grupie znajduje się Bartek Fetysz. Dziennikarz postanowił osobiście zmierzyć się z dziełami Lipińskiej. Zobaczył film, przeczytał książkę. Swoimi spostrzeżeniami dzieli się z czytelnikami swego bloga.

Bartek Fetysz ostro krytykuje książki i film Blanki Lipińskiej

Pozostając w wulgarnej konwencji (wybaczcie mi ją dziś, ale jakoś pasuje do tematu) – dziennikarz nie pie**y się z dziełami Blanki. Jeśli czytaliście już felietony Fetysza, wiecie, że lubi sobie słownie poużywać na zjawiskach, które go wkurzają. Bartek zaczyna od tego, że sposób ukazania kobiety w dziełach Blanki Lipińskiej totalnie nie klei się z tym, jak kobiety chciałyby (i powinny) być dziś postrzegane i sytuowane:

Ta książka ukazuje perfekcyjnie, gdzie jest w Polsce miejsce kobiety wedle Lipińskiej i większości społeczeństwa. Według Lary Gessler, która została niedawno twarzą drzwi (to w sumie lepsze niż bycie twarzą rajstop), twierdzi, że miejsce kobiety jest w kuchni (sic!). Blanka zaś myśli, że miejsce kobiety jest na kolanach. Najwyższa forma ukochania przez mężczyznę to celebracja jego nasienia, które wycieka z jej bohaterki jak światło z serca Jezusowego. Spust – chciany czy nie – to sposób okazania oddania i miłości swojemu Panu. Mężczyźnie – zauważa Fetysz.

Natalia Janoszek opowiedziała nam o GENIALNEJ sukni uszytej na premierę filmu 365 dni (VIDEO)

Sprowadzenie kobiety do roli przedmiotu nie jest jedynym zgrzytem, jaki dziennikarz zauważa w fabule książki i scenariuszu filmowym. Bartkowi nie spodobała się głowna rola kobieca w filmie, porównuje bohaterkę do papierowej marionetki. Kompletnie nie przekonuje go Laura, a jej sen o mężczyźnie marzeń Fetysz porównuje do ambicji… blachary:

Historia: marzenie każdej Blachary. Penerskie marzenie o samcu Alfa z Mercedesem w tle i fiutem wielkości nowego BMW. Film ma z historią miłosną tyle wspólnego co Audrey Hepburn z “Teksańską Masakrą Piłą Mechaniczną” – ocenia dziennikarz.

Bartek zwraca też uwagę na podwójne standardy, jakim podlegają mężczyźni, w tym główny bohater 365 dni:

Gdyby taka Blacha, została porwana przez Sebka, hydraulika czy grabarza, lat 45 i była więziona w bloku na poznańskich Jeżycach czy na Wilczaku – akcja rozegrałaby się zupełnie inaczej. Zamiast zachwytu wyskoczyłaby przez okno, oskarżyła go o gwałt i miała traumę do końca życia. Tu nadstawia dupę za kolejne Moliery za 5-10-15 tysięcy, bo naoglądała się Kardaszjanek i pozazdrościła im garderoby – zauważa Fetysz.

Blanka Lipińska w MAKIJAŻU Magdy Pieczonki: O KURDE, jaka jestem ŁADNA!

Bartek nie zostawia suchej nitki na książce, krytykuje film, dostaje się też kobietom, kórym dzieła Blanki przypadły do gustu:

Pochlebne recenzje filmu i książki świadczą o tym, że niektóre Polki, te zakochane w dresach nie odróżniają miłości od bycia ofiarami. Bo przecież ofiary płaczą i popełniają samobójstwa – tu zaś mają karty kredytowe, mieszkania, samochody, sandałki od Isabel Marant oraz futra od polskiego duetu projektantów ze znanego reality show, którzy z Versace mają tyle wspólnego co Donatella z Crocsami. Te Bambery, Penery, Wieśniary, Terrorystki własnego łona i praw do kobiecej niezależności, życiowo uzależnione są od lambady. Bajlanda na męskim fiucie – ostro puentuje dziennikarz.

Całą recenzję Bartke Fetysza przeczytacie na jego blogu.

Jak uważacie – pojechał za ostro z krytyką, czy trafił w punkt?

Michele Morrone – Feel It (z filmu 365 dni):

Bartek Fetysz