Kinga Rusin oburzona słowami prof. Bralczyka: „W jego wypowiedzi zabrakło wrażliwości i refleksji”
Dziennikarka opowiedziała o swoim koniu, którego miała od 2005 roku: "Wtedy "pękło jej serce".

Kinga Rusin jako dziennikarka i prezenterka telewizyjna bardzo często porusza w mediach społecznościowych kontrowersyjne tematy. Lubi wypowiadać się w szczególności na tematy związane z polityką i te społeczne. Wczoraj jej post na Instagramie dotyczył kwestii traktowania zwierząt. Kingę oburzyła wypowiedź uznanego w świecie językoznawców prof. Jerzego Bralczyka na temat śmierci zwierząt.
Kinga Rusin po kilku tygodniowej wyprawie musiała przejść operację
Co zirytowało Kingę Rusin?
Nie zgodziła się ona ze słowami profesora, który mimo sympatii do zwierząt, mówi, że zwierzę „zdechło”, a nie „umarło”. Ta wypowiedź z programu „100 pytań do” tak bardzo poruszyła Kingę, że postanowiła zamieścić na swoim Instagramie zdjęcie ze swoim koniem, który odszedł już z tego świata, a pod nim obszerny wpis.
Nawet nie wiecie jak mnie cieszy ta trwająca już kilka dni burza o semantykę, którą wywołały słowa prof. Bralczyka. Większość ludzi ma (przepraszam za dosłowność) gdzieś poprawność językową, bo w obliczu śmierci psiego czy kociego przyjaciela, słowo „zdechł” po prostu nie chce im przejść przez gardło. I ja to rozumiem i myślę tak samo – zaczęła wypowiedź.
Kinga Rusin pluska się w basenie i wyznaje: „Przyjęłam masę wlewów, kroplówek i nowych leków”
Komentarze były podzielone, gdyż wielu zwróciło uwagę, że profesor nie wygłaszał swoich poglądów, a jedynie podkreślał poprawne językowo sformułowanie.
Dokładnie rok temu UMARŁ mój ukochany koń Eolo. Może z koniem nie ma się tak bliskiej więzi jak z psem (nie towarzyszy nam na każdym kroku), ale to nie znaczy, że nie można się do niego przywiązać i nawet go „kochać” – kontynuowała Kinga.
Dalej w poście opisała, że konia miała od 2005 roku i ich więź się umacniała. Odszedł, gdy skończył 25 lat i wtedy „pękło jej serce”, dlatego nie zamieszczała wcześniej wspólnych zdjęć ze zwierzęciem, ale robi to teraz, by uczcić jego śmierć.
Kinga Rusin nie ma litości dla wywiadu Stanowskiego i Mazurka: „ZERO zahamowań w praniu mózgów”
Kinga Rusin wystosowała apel do polityków
W dalszej części posta, Kinga Rusin wspomniała o istniejących w Polsce hodowlach zwierząt. Zgorszyło ją to, jak traktowane są w nich zwierzęta. Wymieniła, jakie zakazy by wprowadziła, by ulżyć zwierzętom cierpienia.
W Polsce mamy przemysłową hodowlę bydła, świń i drobiu, gdzie warunki bytowe zwierząt wołają o pomstę do nieba. Większość Polaków to ludzie empatyczni, więc w ich imieniu zwracam się do polityków: poprawcie los zwierząt w Polsce! Zakaz trzymania psów na łańcuchach to „kroczek” w dobrym kierunku, ale do przekroczenia jest cały ocean zwierzęcego bólu: likwidacja ferm futrzarskich, zakaz chowu klatkowego, zakaz uboju rytualnego, zakaz masowych polowań i zezwolenie jedynie na odstrzał weterynaryjny – pisała w poście Rusin.
Myślicie, że jej prośby są daremne? Poruszyła ona istotny temat, który od lat jest kwestią sporną:
A profesorowi Bralczykowi dedukuję wiersz mistrza słowa Jeremiego Przybory pt. „Zdechł pies” (koniecznie przeczytajcie!). Gdybym miała dziś wybierać swojego mistrza to wybrałabym właśnie Przyborę, bo choć mam szacunek dla merytorycznej wiedzy prof. Bralczyka w jego wypowiedzi zabrakło wrażliwości i refleksji – napisała w ostatnich zdaniach Kinga.

Kinga Rusin i jej miłość do koni/ Fot. AKPA
Anonim | 25 lipca 2024
Niech się wali.
Anonim | 25 lipca 2024
to jest tylko anonimowa wypowiedż , ale jakze mądra , zanim zacytuje sie przyborę , to trzeba slownik wziac do reki , he, he
„Polskie słowo „śmierć” pochodzi z prasłowiańskiego *smrt, a to jest prawdopodobnie złożeniem przedrostka pochodzącego z praindoeuropejskiego *h,su-, znaczącego „dobry” i rdzenia pochodzącego z praindoeuropejskiego *mer- „umierać”. Oznaczałoby to ze używając słowa „umiera愜mierć jest dobra. Czy ktoś odnosząc się do etymologii słowa umierać chcę powiedzieć ze śmierć zwierząt jest dobra? Samo słowo zdychanie odnosiło się kiedyś zarówno do ludzi i zwierząt i oznaczało oddawanie „ ostatniego tchu” . To nieświadomi i źli ludzie zaczęli nadawać słowu „zdychania” znaczenia pejoratywnego, ale jest to tylko i wyłącznie ich własna interpretacja. Dla innych osób to słowo nie mające zabarwienia negatywnego bo widzą świat inaczej i mają do tego prawo. Co głowa to inny świat. Zdychaniu które jest normalnym słowem na określenie śmierci zwierząt wg niektórych niby gorszej śmierci zwierząt bo ktoś tak w swojej głowie sobie wyobraża nadaje się znaczenie negatywne. Problem leży w ludzkich głowach ich ego, nieświadomości złej woli i nadawaniu znaczeń słowom żeby poprawić swoją ważność i samopoczucie lub co gorsza poczuć się urażonym bądź obrażonym. To nie ma znaczenia jakich znaczeń nadajmy słowom. Znaczenie ma co czujemy , mówimy i piszemy w stosunku do ludzi i zwierząt . I tak słowo „zdychać” powoduje wylew hejtu na człowieka niby chroniąc zwierzęta dla których to nie ma kompletnie znaczenia bo nie rozumieją ani słowa umierać ani zdychać a rozumieją jedynie język uczuć i zachowań ludzi a te są absolutnie nieludzkie w stosunku do innych ludzi za użycie ich zdaniem nieodpowiedniego słowa. Mniej oceniania hejtu i więcej świadomego własnego życia – pudelek”
<a href="https://8171ehsaasnews.com.pk/" class="url" rel="ugc external nofollow">8171ehsaasnews</a> | 23 lipca 2024
Just wish to say your article is as surprising The clearness in your post is just cool and i could assume youre an expert on this subject Fine with your permission allow me to grab your RSS feed to keep updated with forthcoming post Thanks a million and please keep up the enjoyable work
Antypolska Kinia R. | 23 lipca 2024
Taak Kiniu… Dobrze, ze tobie nie brakuje wrazliwości;)
Gosc | 23 lipca 2024
Zwierzęta zdychają a ludzie umierają a jak ktoś ma nierówno pod sufitem to myli te pojęcia