Michał Wiśniewski w najnowszej książce opowiadającej o losach zespołu „Ich Troje” zarzucił Marcinowi Prokopowi daleko posunięty „brak profesjonalizmu”. Na reakcję Marcina Prokopa nie trzeba było długo czekać. Mimo iż zaprzeczył wszystkim zarzutom Wiśniewski nie odpuszcza.

Michał Wiśniewski i Marcin Prokop na wojennej ścieżce

Po publikacji biografii lidera „Ich Troje” Marcin Prokop postanowił odnieść się do fragmentu w którym Wiśniewski zarzuca mu publikacje wywiadu bez autoryzacji, wspólne picie wódki oraz włączenie dyktafonu bez jego zgody.

„”Przyszedł do mnie na wywiad do „Gali”. Rozmawialiśmy, piliśmy wódkę. Po skończonym wywiadzie dyskutowaliśmy, jak to dwóch pijanych facetów, między innymi o kobietach. Wtedy na pewno padło zdanie, że Magda odeszła do kobiety. Spotkaliśmy się w sobotę, a w poniedziałek dostałem tekst do autoryzacji. Kiedy zobaczyłem ten wywiad, powiedziałem, że go chyba popie…liło i absolutnie nie zgadzam się na autoryzację takich prywatnych rozmów. Wtedy zostałem poinformowany, że wywiad już jest w druku. Gdy postraszyłem ich adwokatem, powiedzieli, że wszystko mają nagrane. Podczas wywiadu Marcin wyłączył przy mnie dyktafon. Najwyraźniej kiedy wyszedłem z pokoju, ponownie go włączył. To było mega kur…kie zagranie. Gościu zrobił karierę, ale szedł do celu po trupach”. – czytamy w książce.

Prokop choć jak twierdzi „ma w życiu ciekawsze sprawy, niż zajmowanie się twoimi fantasmagoriami na mój temat i fundowanie plotkarskim mediom materiału na nieistotne, celebryckie dramy podczas sezonu ogórkowego” odpowiedział na gorzkie słowa Michała.

„Martwię się o pamięć Michała. Chyba jest z nią nie najlepiej” — zaczął. „Nigdy nie piję alkoholu podczas wykonywania swojej pracy, drogi Michale oraz nie lubię wódki. Pogadaj z setkami ludzi, z którymi miałem okazję pracować przez ostatnich 25 lat”

Wyjaśnił także, że tekst był wysłany do jego ówczesnego menadżera, a nawet sam jako dziennikarz dokonał „autokrekty” by pewne „smaczki” z wywiadu nie zostały opublikowane.

„twój ówczesny menedżer, maciek durczak, przez którego komunikowałeś się ze światem, otrzymał cały wspomniany wywiad mailem. kolejnego dnia rano dostałem od niego informację, w waszym wspólnym imieniu, że wszystko jest ok i możemy publikować. (…) późnym wieczorem tenże sam menedżer zadzwonił z nerwem w głosie, że michał dopiero przeczytał (!) i nie zgadza się na publikację. niestety, w tym momencie gazeta była już w druku, więc zorientowaliście się panowie, że w tekście jest coś, czego nie chcecie, odrobinę za późno. (…) (pisownia oryginalna) – czytamy w obszernym wpisie.

 

 

Prokop napisał także, że nie chce iść z tą sprawą do sądu i apeluje do Michała o „rozsądek”. Niestety Michał w swoim najnowszym wpisie stwierdził, że gdyby rzeczywiście tak było Prokop poszedłby do sądu.

Nie muszę tłumaczyć „rzeszom” jak potrafisz się zachowywać, bo wystarczy, że wyjątkowo często nasłucham się od organizatorów imprez na twój temat. Niejeden uśmiechnięty „pan” z telewizji okazywał się często „chamem i gburem”. Jeden potrafi się do tego przyznać — drugi nie. Na szczęście w domu nie byliśmy sami i są świadkowie, kto pił, a kto nie i, co nie mniej ważne, czy spotkanie miało, czy nie również „charakter towarzyski”. Wywiad autoryzuje osoba, z którą został przeprowadzony, a nie osoba obca, która go nigdy nie przeczytała. Bezprawnie, bez autoryzacji rozpoczęliście druk. Fakt? Normalne? – napisał Wiśniewski w swoim wpisie.

Prawdopodobnie to nie koniec nowej dramy. Jak myślicie, kto kłamie?

 

scena z: Michał Wiśniewski, SK: Kalendarz charytatywny na rzecz Fundacji im. Profesora Zbigniewa Religi, , fot. Baranowski/AKPA

scena z: Michał Wiśniewski, SK: Kalendarz charytatywny na rzecz Fundacji im. Profesora Zbigniewa Religi, , fot. Baranowski/AKPA

scena z: Marcin Prokop, SK:, , fot. Norbert Nieznanicki/AKPA

scena z: Marcin Prokop, SK:, , fot. AKPA/AKPA