Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny od 10 lat tworzą zgraną parę, a od 2016 roku szczęśliwe małżeństwo. Para wychowuje razem syna Liama i może się pochwalić pokaźną ilością nieruchomości, choć na co dzień cała rodzina mieszka we Włoszech.

TYLKO U NAS! Marina o talentach Liama – wie kim zostanie w przyszłości i mówi w czterech językach!

Marina Łuczenko o życiu u boku Wojtka Szczęsnego

Teraz Marina w rozmowie z magazynem „Viva!” otworzyła się w temacie swojego małżeństwa z piłkarzem i trudach, z którymi muszą się na co dzień mierzyć. Choć Marina pozostaje aktywna jako piosenkarka i influencerka, ich całe życie jest podporządkowane pracy męża, która wymaga od nich odpowiedniej organizacji i logistyki:

Nie rezygnuję ze swojej pracy, a to wymaga dobrej organizacji. W miarę możliwości wszystko udaje się pogodzić. Miłość, rodzina od zawsze była moim marzeniem. Ale rodzice od dziecka uczyli mnie, że muszę być niezależna, również finansowo. Uważam, że ma to ogromny wpływ na samopoczucie kobiety. Kobieta spełniająca się zawodowo buduje zupełnie inną relację. Dlatego staram się logistycznie połączyć pracę z życiem prywatnym, bo to klucz do fajnego związku. Jak widać, jestem skuteczna, bo obchodzimy z Wojtkiem w tym roku 10. rocznicę. Z moim mężem jesteśmy zupełnie inni i teoretycznie z różnych światów. Udało nam się jednak stworzyć swój odrębny, mały świat, w którym jesteśmy tacy zwyczajni i normalni.

Niestety, ze względu na czasochłonną pracę Wojtka, Marina wraz z Liamem wielokrotnie musi spędzać czas sama i nigdy nie jest w stanie zaplanować wspólnego urlopu lub weekendu, ponieważ jak wyznała, Wojtek o dniu wolnym dowiaduje się dzień przed:

We Włoszech tak jest, że noc przed meczem piłkarze spędzają w hotelu. Na zgrupowaniach reprezentacji Polski piłkarze też śpią w hotelu i niestety rodzina nie może ich odwiedzać. Chciałabym czasem móc sobie zaplanować, że w weekend zrobimy coś fajnego we trójkę, albo gdzieś polecieć na majówkę. Niestety Wojtek o dniu wolnym dowiaduje się dzień przed. A i tak musi wtedy przeznaczyć go na regenerację. (…) Niestety Wojtka nie ma w każdy weekend i w środku tygodnia, bo gra mecze. Wtedy jesteśmy z Liamkiem sami.

Zdradziła też jak wygląda ich wspólne spędzanie czasu:

Gdy jesteśmy w Turynie, jeśli Wojtek akurat nie nocuje w hotelu, zawsze razem jemy śniadanie. Potem w drodze na trening mąż odwozi Liama do przedszkola. Popołudnia spędzamy razem we trójkę. Liam uwielbia golfa. Tą pasją zaraził go Wojtek, więc sobie razem grają. Czasem idziemy na basen, a czasem na lody włoskie. Spacerujemy po parku z naszym psem. Liam szaleje na hulajnodze albo na rowerze.

Na koniec piosenkarka przyznała, że choć nie jest łatwo, docenia każdą wspólną chwilę i liczy się z poświęceniem, na które musi się zdobyć będąc w związku ze znanym piłkarzem:

Gdy jesteśmy razem, mamy cudowny czas, ale przez nasze życie zawodowe tak naprawdę są to momenty. Nauczyliśmy się nimi cieszyć. Łapiemy te wspólne chwile. Bardzo doceniam to, co mam. Wiem, że są miliony osób na świecie, dla których los nie był łaskawy. Niewiele osób jednak wie, jak naprawdę wygląda życie z piłkarzem światowej sławy. I ile trzeba poświęcić, żeby to mogło „działać” – wyznała, jednocześnie podkreślając, że ilość obowiązków Wojtka wzrosła wraz z jego przejściem do włoskiego klubu Juventus: Gdy poznałam Wojtka, grał w Arsenalu, mieszkał w Londynie. Tam panowały zupełnie inne zasady niż we Włoszech. Jak choćby ten jeden dzień wolny po meczu. Poza tym znam język angielski, miałam tam znajomych, producenta. W Turynie jest zupełnie inaczej.

Marina pokazała swoją pralnię. Jest większa niż niejedna kawalerka w Warszawie! (ZDJĘCIA)

pasekkozak

Marina Łuczenko porównuje swoje zdjęcie z TERAZ i z 2012 roku. Nic się nie zmieniła!

scena z: Marina Łuczenko-Szczęsna, fot. Niemiec/AKPA

scena z: Marina Łuczenko, SK:, , fot. Piętka Mieszko/AKPA

scena z: Marina Łuczenko, SK:, , fot. Podlewski/AKPA

scena z: Wojciech Szczęsny, Marina Łuczenko, SK:, , fot. Piętka Mieszko/AKPA

IG: marina_official

scena z: Marina Łuczenko-Szczęsna, fot. Niemiec/AKPA

scena z: Marina Łuczenko-Szczęsna, fot. Jacek Kurnikowski/AKPA