Weronika Rosati po 10 latach wróciła do wypadku z Adamczykiem. Jakie emocje wywołał post? Internauci grzmią
"Traumy leczy się przy pomocy specjalistów (...)".

Weronika Rosati i Piotr Adamczyk we wrześniu 2013 roku mieli wypadek samochodowy niedaleko Zamościa, w którym aktorka doznała poważnych obrażeń prawej nogi i nieomal skończyło się amputacją. Wówczas media pisały, że aktor stracił panowanie nad kierownicą przez złe warunki pogodowe. Teraz Rosati ujawnia prawdę!
Weronika Rosati wraca do wypadku sprzed lat. Zwróciła się do Piotra Adamczyka
Weronika Rosati wraca do wypadku z Piotrem Adamczykiem
Aktorka w 10. rocznicę wypadku opublikowała obszerny wpis na Instagramie, w którym zwróciła się do Piotra Adamczyka i wróciła wspomnieniami do tamtego tragicznego w skutkach dnia.
Spędziłam miesiące unieruchomiona w szpitalu, straszono mnie amputacja, kolejne miesiące na wózku inwalidzkim i w sumie prawie dwa lata o kulach. Przeszłam kilka bolesnych operacji. W tym czasie straciłam złoty moment w mojej karierze, która nabrała zawrotnego tempa po mojej roli w nagradzanej »Obławie« i dużej roli w serialu »Luck« Michaela Manna (…) – pisze Rosati.
Stwierdziła, że Piotr Adamczyk spowodował wypadek głównie przez silne emocje: „Sprawa jest jasna: kierowca jechał za szybko, był pod wpływem negatywnych emocji (pozostanie to pomiędzy mną a nim) i spowodował wypadek, który okaleczył mnie na całe życie. Wszelkie medyczne opłaty związane z moim urazem nogi od lat płace z własnej kieszeni (żeby była jasność)”.
Weronika Rosati zapytana o wypadek z Piotrem Adamczykiem. Do dziś musi mieć rehabilitację!
Po raz pierwszy odważyła się zwrócić wprost do Adamczyka, z którym wówczas była w związku:
Piotrze,
Będzie krótko.
10 lat temu,my wiemy jaka była i jest prawda.
Prosze Cię o nie wykonywanie zawodowych lub innych szkodliwych działań przeciwko mnie. Nie chce wyciagać spraw i dowodów, chce żyć bez przeszkód i fałszywych mitów na mój temat i na temat tego wypadku i otaczajacych go wydarzeń.
Na to zasługuje i tego od Ciebie oczekuje – czytamy.
Jak internauci odebrali mocny post Weroniki Rosati? Okazuje się, że opinie są podzielone. Jedni dopytują, dlaczego po 10 latach wywleka brudy w internecie, a nie w sądzie:
- bo a nóż kogoś zainteresuje odgrzewany kotlet i może trafi się jakiś płatny wywiad. Dla mnie to bez sensu. Prywatnych spraw się w ten sposób nie załatwia
- I się leczy na terapii, a nie w internetach po 10 latach
- Traumy leczy się przy pomocy specjalistów, a nie insta. Potrzebujesz fleszy do tego?
- Myślę że sporo ludzi mało wie o tej sprawie i tym wypadku. Minęło już trochę lat i nie rozumiem, że ktoś chce znów to wywlekać na światło dzienne
- Traumy się leczy u specjalistów, o odszkodowanie walczy się w sądzie. Wracanie do historii sprzed 10 lat w ten sposób na insta czemu ma służyć? – piszą internauci.
Uraz Weroniki Rosati jest poważniejszy niż informowano?
Pojawili się też fani, którzy wspierają Weronikę i rozumieją, co musiała przeżyć 10 lat temu:
- Ludzie zrozumcie wreszcie, że ofiary traumy wtedy i niej mówią/ piszą kiedy są na to psychicznie gotowe, a nie wtedy kiedy wy uważacie, że powinny.
- Jest Pani niesamowicie silną kobietą, wzorem i inspiracją dla wielu z nas. Samodzielna mama, żyjąca z dala od ojczyzny, osoba publiczna narażona na hejt i ciągłe ocenianie – to wszystko mogłoby pokonać niejedną kobietę, a Pani wciąż silna i niepokonana. Życzę Pani wielu sukcesów i z dumą obserwuję
- Weroniko żyjesz, masz córeczkę, jesteś szczęściarą…
- Nie myśl o stratach, pomyśl jak silna jesteś i ile Cię to nauczyło – czytamy.

IG: weronikarosati

IG: weronikarosati

IG: weronikarosati

Weronika Rosati, SK:, , fot. Baranowski/AKPA

Karolina Szymczak, Piotr Adamczyk, SK:, , fot. Niemiec/AKPA

Piotr Adamczyk, SK:, , fot. Niemiec/AKPA