Najgłośniejsze DRAMY, SKANDALE i AFERY 2024 roku! Budda, Martyniuk, Kaźmierska, Chajzer, Schreiber, Derpieński…
Kto był w tym roku największą "drama queen"?
Dramy i afery 2024 roku zdecydowanie otworzył syn Zenka i Danuty Martyniuków. Daniel Martyniuk wszedł w nowy rok z hukiem i pierwsze godziny 2024 roku spędził w areszcie. Wszystko za sprawą karczemnej awantury, która rozpętała się w trakcie jego pobytu w hotelu Belvedere. Daniel przebywał tam na specjalne zaproszenie ojca, razem ze swoją żoną Faustyną.
Świadkowie wyznali, że 34-latek ostro pokłócił się z żoną, którą wyzywał i doprowadził do łez. Następnie był agresywny w stosunku do personelu i innych gości hotelowych, skutkiem czego na miejsce wezwano policję. Nie skończyło się jednak na upomnieniu – zamiast tego młody Martyniuk został wyprowadzony z hotelu w kajdankach, a nagranie z policyjnej interwencji natychmiast obiegło sieć. Ostatecznie 34-latkowi nie postawiono zarzutów, jednak musiał opłacić mandat w wysokości 500zł za zakłócanie spokoju oraz opłacił spędzenie nocy w areszcie.
Na początku stycznia 2024 roku Kayah poinformowała, że po 23 latach rozstaje się z Kayaxem oraz kończy współpracę z Tomaszem Grewińskim, z którym w 2001 roku założyła wytwórnię. W kwietniu w jej ślady poszła Julia Wieniawa, która również zerwała współpracę z wytwórnią.
Jakis czas później zaczęły się przepychanki o umowę, jaką Wieniawa zawarła z Kayaxem w 2017 roku. Według opublikowanego przez wytwórnię oświadczenia, Julia wciąż miała do wydania dwie płyty pod szyldem wytwórni, a jej natychmiastowe zerwanie umowy miało być ich zdaniem „bez żadnej podstawy prawnej”. Wytwórni do tego stopnia nie spodobała się samowolka Wieniawy, że próbowali zablokować jej nową piosenkę „Sobą tak”. Utwór został usunięty ze Spotify, jednak ostatecznie Wieniawa zwyciężyła i piosenka wróciła na platformę.
W styczniu warszawska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Paulinie Smaszcz. Kobieta Petarda została oskarżona o nielegalne udostępnianie wrażliwych danych osobowych.
W tym samym roku odbyła się również rozprawa w ramach pozwu, który wytoczył jej były mąż Maciej Kurzajewski i jego obecna partnerka Katarzyna Cichopek. Jak donosił reporter Pudelka, Smaszcz miała „chować się za swoją prawniczką”, a jakiś czas później wybuchnąć płaczem i udać się do toalety. Przekazano również, jakoby w drodze powrotnej Kobieta Petarda podeszła do obecnej na sali siostry Maciej, by „szepnąć jej kilka słów na ucho”, które jak informował portal, miały być pogróżkami.
Paulina Smaszcz w rozmowie z nami zdementowała jednak plotki i poinformowała, że zamierza wyciągnąć konsekwencje prawne za „nierzetelne i kłamliwe wypowiedzi”.
Na początku roku Janusz Palikot opublikował w sieci prywatne nagranie z Magdą Gessler, które nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego. Były polityk wykorzystał kontrowersyjny filmik, by promować swoją nową książkę. Początkowo restauratorka nie chciała w żaden sposób komentować całego zajścia. Gdy jednak zabrała głos podkreśliła, że Palikot nie cofnie się przed niczym, by się wypromować. Zapowiedziała też, że w jego książce znajdzie się wiele nieprawdziwych informacji na jej temat, a ona obdarzyła Palikota zbyt dużym kredytem zaufania: „Przez swoją ufność stałam się prostym celem dla takich ataków (…) Chociaż niczym nie zawiniłam, dzisiaj płacę za to cenę” – tłumaczyła.
Jakiś czas później Janusz Palikot pojawił się u Żurnalisty, jednak nie przeprosił Magdy za swoje zachowanie. Zamiast tego wyznał, że w jego nagraniu „nie było nic skłamanego” oraz z rozbrajającą szczerością dodał, że opublikował nagranie ponieważ „trzeba czymś zaciekawić ludzi”. Dalsza część afery została przeniesiona za zamknięte drzwi sądu.
W połowie stycznia w mediach gruchnęła wieść o bolesnym rozstaniu Jakuba Rzeźniczaka z jego klubem Kotwicą Kołobrzeg. Jak mogliśmy przeczytać na jednym z portali poświęconych tematyce pipłkarskiej, Rzeźniczak otrzymał jednostronne wypowiedzenie kontraktu ze względu na „naruszenie w sposób rażący postanowienia Kodeksu Etycznego Polskiego Związku Piłki Nożnej” oraz jego publiczne wypowiedzi, które „zostały powiązane z wizerunkiem klubu i wpłynęły negatywnie na odbiór Kotwicy w przestrzeni medialnej”.
Wszystko przez udzielony wcześniej wywiad w „Dzień dobry TVN”, gdzie Kuba pojawił się wraz ze swoją żoną Pauliną, krótko po narodzinach ich pierwszego wspólnego dziecka – córki Antoniny. Rzeźniczak, który ma już jedno dziecko, córkę Inez ze swojej przelotnej relacji z Eweliną Taraszkiewicz podczas rozmowy z Mateuszem Hładkim wyznał, że nie chce, by jego córki miały ze sobą kontakt. Dodał też, że mimo starań, nie czuje więzi z drugą córką: „Nie mam [kontaktu z córką – przypis redakcyjny], to jest moja decyzja. Nie chcę do tego wracać, powiedziałem już wszystko. Nie czuję więzi po tym wszystkim, jak to się wydarzyło, jak to się stało. Chcę być szczery, nie chcę mydlić oczu. Były próby zbudowania tej więzi, te próby się nie udały i też myślę, że też takie próbowanie co chwilę tez jest złe dla Inez, a tak jest jasna sytuacja”.
Wywiad odbił się szerokim echem w mediach, a na małżeństwo Rzeźniczaków spadł prawdziwy lincz. Kilka godzin po wywiadzie zalana łzami Paulina tłumaczyła internautom, że „to miał być ich pierwszy wspólny wywiad w radosnej i świątecznej atmosferze i zupełnie nie spodziewali się tak prywatnych i ciężkich pytań”. Choć dziś Kuba i Paulina robią wszystko, by naprawić swój wizerunek, a w sieci pokazują szczęśliwe, rodzinne kadry, u wielu internautów pozostał niesmak na ustach.
Sandra Kubicka w drugi dzień świąt 2023 roku ogłosiła, że wraz z Aleksandrem Baronem spodziewają się dziecka. Ostatecznie ich synek przyszedł na świat w połowie maja. Chłopiec dostał na imię Leonard i urodził się jako wcześniak. Choć przedwczesny poród zakończył się sukcesem, Sandra bardzo przeżyła całą sytuację i długo nie mogła dojść do siebie, stresując się zdrowiem swojego dziecka. Od tamtej pory chłopczyk stał się oczkiem w głowie swojej mamy. Rodzinną idyllę zaczęły jednak burzyć nawracające plotki o kryzysie w związku Sandry i Barona.
Sama Kubicka również zaczęła częściowo napędzać spekulacje, gdy coraz częściej publicznie wytykała mężowi brak wsparcia i pomocy w opiece nad dzieckiem, sugerując, że jest ze wszystkim całkowicie sama. Niemal całkowicie przestała też wrzucać wspólne zdjęcia i nagrania z mężem, których przed narodzinami ich dziecka było pełno. Wszystko to sprawiło, że fani zaczęli mocno martwić się o jej związek i węszyć rozstanie. Jakiś czas temu cała rodzina przeprowadziła się do nowego domu. Sytuacji nie poprawił jednak fakt, że z okazji Bożego Narodzenia Sandra opublikowała świąteczne życzenia i dołączyła do nich zdjęcie… siebie z synkiem, bez Barona. Czy jednak plotki o kryzysie faktycznie się potwierdzą czy pozostaną jedynie plotkami? Przekonamy się w 2025 roku.
Caroline Derpieński w 2024 roku była jedną wielką chodzącą aferą. Najpierw Krzysztof Stanowski opublikował na YouTube ponad 2-godzinny materiał ze swojego śledztwa dotyczącego samozwańczej celebrytki z Miami. W filmie potwierdził krążące wcześniej w mediach przypuszczenia dotyczące partnera Derpieński „Jacka”, którym okazał się 61-letni biznesmen z Polski, Krzysztof Porowski. Choć Derpieński początkowo broniła się rękami i nogami przed przyznaniem się do związku z dużo starszym mężczyzną, ostatecznie zmieniła narrację i postanowiła stanąć w obronie swojego partnera podkreślając, że jest z nim z miłości, a nie dla pieniędzy i dla niej jest przystojny. Miłosna idylla 24-latki nie trwała jednak długo. Nieoczekiwanie w październiku Caroline opublikowała serię relacji, w których postanowiła zdemaskować swojego partnera i opowiedzieć o toksycznym związku, z którego się uwolniła. Derpieński ujawniła, że przeważająca większość tego, co prezentowała na Instagramie była kłamstwem, a jej partner kontrolował niemal każdy aspekt jej życia i karał ją ciszą. Skruszona przyznała też, że już w 2022 roku próbowała wyznać prawdę, jednak zmieniła wersję wydarzeń, gdy jej partner poprosił o kolejną szansę.
Choć Derpieński zapowiadała, że już nigdy nie wróci do 61-latka, po raz kolejny zmieniła zdanie w grudniu tego roku. Przyznała, że kłamała na temat toksycznego związku, by wbić szpilę swojemu partnerowi, z którym się pokłóciła i rozstała. Zdecydowała się jednak „z miłości” dać mu kolejną szansę: „W tym, o czym opowiadałam, było parę rzeczy nieprawdziwych, żeby go zabolało. Jak pisałam, że nie spaliśmy w Burdż al-Arab, albo że wcale mi nie zrobił serduszka z kwiatów na plaży w Dubaju, to było z mojej strony obleśne. To było po to, żeby wzbudzić emocje w ludziach, żeby mi bardziej współczuli” – wyznała. Jej wyznanie zbulwersowało wielu internautów, ponieważ wcześniej Derpieński kłamała w kwestii swoich problemów finansowych po rozstaniu, a wielu fanów postanowiło wesprzeć ją finansowo wpłacając na jej zbiórkę pieniędzy.
Dramy kręciły się również wokół Wersow – jednej z najpopularniejszych polskich influencerek młodszego pokolenia. Weronika zapowiedziała powrót do naturalnej odsłony, jednak jej kolejne ruchy mocno temu zaprzeczały. Ogromna burza wybuchła, gdy influencerka pochwaliła się swoimi nowymi zębami, które zostały natychmiast bezlitośnie skrytykowane przez fanów.
Jednocześnie internauci zaczęli głośno punktować jej związek z Frizem sugerując, że Weronika wbrew sobie przeszła szereg zabiegów i metamorfoz, by przypodobać się wiecznie niezadowolonemu z jej wyglądu ukochanemu. Temat został ostatecznie zamieciony pod dywan, jednak raz na jakiś czas pod nowymi postami Wersow wciąż pojawiają się komentarze nawiązujące do jej wyglądu oraz związku z Frizem.
Jedna z większych show-biznesowych afer zdawała się nie opuszczać Roxie Węgiel. Odkąd piosenkarka skończyła magiczne 18 lat, internauci z coraz większym niepokojem śledzili jej kolejne ruchy. Węgiel bardzo szybko zrezygnowała z wizerunku skromnej, nieśmiałej dziewczyny i już wkrótce wszyscy fani na Instagramie mogli oglądać jej częściowo roznegliżowane zdjęcia, seksowne pozycje i bieliźniane sesje zdjęciowe. Dodatkowo Roxie dolała oliwy do ognia swoim związkiem ze starszym o 10 lat Kevinem Mglejem, z którym artystka wzięła w tym roku ślub mając zaledwie 19 lat.
Silne emocje w tym roku wzbudzał również nowy związek Marcina Hakiela. Tancerz po rozstaniu z Katarzyną Cichopek związał się z Dominiką Serowską, którą bardzo szybko zaczął wprowadzać na salony. Para chętnie pojawiała się na branżowych eventach i pozowała razem na ściankach, a swoim ogromnym uczuciem zalewała również media społecznościowe, raz nawet gorsząc fanów dość namiętną sesją zdjęciową w windzie. W lutym zakochani poinformowali, że są po zaręczynach, a jakiś czas później zaskoczyli nowiną o ciąży Dominiki.
Na początku grudnia Marcin po raz trzeci został ojcem i powitał swoje pierwsze wspólne dziecko z Dominiką. Gratulacje i komplementy szybko jednak zostały zamienione na krytykę i hejt, gdy Marcin i Dominika ujawnili imię, jakie nadali swojemu potomkowi – chłopczyk dostał na imię Romeo. Ostatecznie partnerka tancerza zdecydowała się odpowiedzieć na lawinę krytyki i z przekąsem stwierdziła, że „krzywdą jest imię, które ma 90% populacji”.
W styczniu 2024 roku wiele gwiazd musiało się zmierzyć z niespodziewanym brakiem pracy, gdy dyrekcja TVP zdecydowała się wymienić cały dotychczasowy skład prowadzących „Pytanie na śniadanie”. Z programu zniknęli m.in Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski, Tomasz Wolny i Ida Nowakowska, Robert Koszucki i Małgorzata Opczowska, Tomasz Kammel i Izabella Krzan, Małgorzata Tomaszewska i Aleksander Sikora. Wcześniej ze śniadaniówką rozstali się też Anna Popek i Robert Rozmus.
Kolejnym zaskoczeniem była zapowiedź nowej śniadaniówki od Polsatu – „Halo tu Polsat”, która przyjęła pod swoje skrzydła Cichopek i Kurzajewskiego oraz Aleksandra Sikorę. Swój wielki powrót zaliczyła również zwolniona rok wcześniej z Polsatu Katarzyna Dowbor, która przeniosła sie do TVP. Trzeba to przyznać – rok 2024 stał pod znakiem ogromnych zmian w polskiej telewizji i programach śniadaniowych.
Afera goniła aferę również w życiu Filipa Chajzera. Prezenter w 2023 roku nieoczekiwanie ogłosił swoje odejście z „Dzień dobry TVN” i postanowił spróbować swoich sił w nowym biznesie otwierając budkę z kebabem. Dziennikarz wziął też udział w „Tańcu z Gwiazdami”, a przez moment planował udział w Fame MMA, jednak w ostatniej chwili zrezygnował.
Jednocześnie we wrześniu wybuchła afera związana z jego fundacją „Taka Akcja”, która miała przestać wypłacać setek tysięcy złotych na leczenie śmiertelnie chorego chłopca. Dyrektor fundacji, Krzysztof Ś. miał usłyszeć zarzuty przywłaszczenia 700 tys. złotych. Filip wyraził swoje oburzenie, twierdząc, że nie może milczeć, gdy czyta, że „oszukał matkę umierającego dziecka”. Prezenter podkreślił, że to on został oszukany, a jego fundacja okradziona. Sprawę zgłosił do prokuratury. Jakiś czas później Chajzer zapowiedział, że nie będzie więcej wspierać innych z obawy przed podobnymi wydarzeniami w przyszłości oraz podkreślił, że planuje skupić się na sobie. Postanowił też odpocząć od głośnej afery z dala od Polski: „Skala absurdu, w którym się znalazłem wynikająca tylko i wyłącznie z dobrych chęci i potrzeby niesienia pomocy już mnie przerosła. Wyjechałem z Polski i wrócę, jak będę chciał. Aktualnie kończę z pomocą komukolwiek poza sobą. Uważam, że życie powinno być fajne. Po prostu fajne. Zostało mi jakieś 40-50 lat życia. I dużo, i mało, ale jestem na etapie, w którym wbijam c**j w złe emocje. Za dużo stresu, a stres skraca życie”.
W połowie czerwca 16-letnia Viki Gabor i jej 53-letni ojciec zostali zaatakowani przez 34-letneigo kierowcę na jednej z warszawskich ulic w trakcie jazdy samochodem. Doszło do awantury, w trakcie której użyto gazu pieprzowego. Ojciec gwiazdy został pobity i trafił do szpitala. W ataku miała ucierpieć również 16-letnia piosenkarka, która zaraz po odwiezieniu taty do szpitala trafiła do prywatnej kliniki okulistycznej. Całe zdarzenie skomentowała siostra gwiazdy, która stwierdziła, że atak był na tle rasistowskim, choć jej opinii nie podzielała policja.
Ostatecznie w sprawie Viki Gabor i jej ojca zapadł wyrok nakazowy, zyli wydany bez udziału stron. Oskarżony o napaść mężczyzna został skazany na sześć miesięcy ograniczenia wolności, 20 godzin tygodniowo prac społecznych oraz zapłatę dwóch tysięcy złotych nawiązki.
Pełen kontrowersji był również 68. Konkurs Piosenki Eurowizji 2024, który odbył się w Malmo. Jak co roku Polacy zjednoczyli się w ogromnej lawinie hejtu i krytyki wobec reprezentantki naszego kraju – Luny, która wystąpiła z piosenką „The Tower”. Już po eliminacjach do konkursu w polskich mediach nie brakowało niezadowolonych głosów z wyboru artystki. Niestety, Lunie nie udało się utrzeć Polakom nosa – artystka nie przeszła do finału, a w półfinałach zajęła 12. miejsce.
Na tym jednak afera związana z Eurowizją się nie skończyła – zdecydowanie głośniejszym echem w mediach odbiła się dyskwalifikacja Joosta Kleina reprezentującego Holandię, który miał wejść w konflikt z izraelską delegacją. Ostatecznie przeprowadzone w sprawie śledztwo nie wykazało, by zachowanie artysty stwarzało jakieś zagrożenie oraz potwierdzono, że Klein wykonał odpychający gest w stronę kamery, gdy zignorowano jego prośbę o nie nagrywanie. Holenderska agencja prasowa ANP napisała, że AVROTROS wciąż jest „głęboko rozczarowany” dyskwalifikacją Kleina i dąży do tego, by omówić całą sytuację z Europejską Unią Nadawców. Z kolei menadżer artysty dodał:
„My, jako zespół, jesteśmy niesamowicie szczęśliwi i czujemy ulgę, że ten okres niepewności dobiegł końca. W końcu możemy powiedzieć to głośno: nigdy nie było powodów do wszczęcia tej sprawy”.
Głosy pełne oburzenia po niesłusznej dyskwalifikacji Kleina jeszcze długo odbijały się echem w mediach.
Na początku marca media obiegła informacja o rozstaniu Łukasza Schreibera ze swoją żoną Marianną. Ubiegający się z ramienia PiS-u o stanowisko prezydenta Bydgoszczy polityk udzielił wywiadu, w którym ogłosił rozstanie. Jego żona natychmiast wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że o rozstaniu dowiedziała się… z mediów. Jednocześnie podkreśliła, że ze względu na dobro ich dziecka, 8-letniej córki Patrycji, nie zamierza prać publicznie brudów lub oczerniać męża w wywiadach i prosi go o to samo. Szybko jednak okazało się, że celebrytka zmieniła zdanie i przez kolejne miesiące głośno komentowała swoje rozstanie z mężem. Prócz wypowiedzi pod adresem męża, Schreiber głośno komentowała również wydarzenia ze świata i polityki oraz dołączyła jako zawodniczka do federacji MMA.
Gdy wydawało się, że Marianna niczym więcej już nie zaskoczy, nieoczekiwanie celebrytka weszła w relację z Przemysławem Czarnkiem, a 12 grudnia zaatakowała gaśnicą Centrum Aktywizmu Klimatycznego „Gniazdo”, w którym miała nadzieję zastać aktywistów z Ostatniego Pokolenia. Mimo ogromnego hejtu, który na nią spadł, Marianna broniła swojego czynu podkreślając, że nie żałuje tego, co zrobiła oraz zapewniając, że jest gotowa zmierzyć się z konsekwencjami prawnymi.
Przez ostatni rok bardzo głośno i często mówiło się o youtuberze Budda (a naprawdę Kamilu Labudda). Wszystko za sprawą jego społecznych akcji, w trakcie których dzielił się swoim ogromnym majątkiem z potrzebującymi – m.in zostawił skrzynkę wypełnioną słodyczami i pieniędzmi pod drzwiami domu dziecka, przebrany za starszego człowieka przekazał wolontariuszom WOŚP 100 tysięcy złotych. Prócz tego postawił serię domów dla powodzian oraz chętnie organizował konkursy dla swoich fanów, w których rozdawał drogie samochody.
Pod koniec października media nieoczekiwanie obiegła wieść o zatrzymaniu Buddy wraz z jego partnerką. Jak przekazała policja, Kamil L. wraz z dziewięcioma innymi osobami został zatrzymany w ramach śledztwa dotyczącego grupy przestępczej zajmującej się nielegalnym hazardem oraz loteriami internetowymi. Zarzuty obejmują również naruszenia związane z podatkiem VAT, wystawianie fikcyjnych faktur oraz pranie brudnych pieniędzy. Według śledczych Skarb Państwa mógł stracić na działalności youtubera nawet 60 mln zł. Choć Budda nie został jak dotąd oczyszczony z zarzutów, pod koniec grudnia zastosowano wobec niego wolnościowe środki w postaci poręczenia majątkowego w kwocie 2 milionów złotych. Youtuber wyszedł na wolność, jednak wciąż grozi mu do 10 lat więzienia.
Jedną z największych afer 2024 roku było odkopanie kryminalnej przeszłości Dagmary Kaźmierskiej, która jeszcze w kwietniu pląsała po parkiecie „Tańca z Gwiazdami”. Tuż przed finałem Kaźmierska zrezygnowała z dalszego udziału w show ze względu na problemy zdrowotne. Kilka dni później portal Goniec.pl opublikował serię szokujących materiałów, w których dotarł do zeznań ofiar Kaźmierskiej. Wystawiana dotąd na piedestał gwiazda „Królowych życia” i główna bohaterka własnego reality-show „Dagmara szuka męża” nagle z lubianej celebrytki stała się wrogiem publicznym numer jeden.
Po wybuchu afery Kaźmierska zapadła się pod ziemię i przestała być aktywna w social mediach, a pełne wyrzutu i oburzenia spojrzenia widzów oraz internautów skierowały się na TVN i Polsat, które dotychczas chętnie promowały celebrytkę. Widzowie nie doczekali się jednak oficjalnego oświadczenia ze strony którejkolwiek stacji oraz przeprosin ze strony Polsatu. Zamiast tego, stacja „po cichu” zaczęła usuwać programy związane z Kaźmierską, a w ostatnich odcinkach „TzG” zakazała dziennikarzom zadawania pytań o Dagmarę.
Sama Kaźmierska, gdy w końcu przemówiła do fanów zaprzeczyła wszystkim stawianym jej w artykule Gońca zarzutom, podkreślając, że „prowadziła klub towarzyszki, a nie miejsce gnębienia kobiet”. Zapowiedziała też, że szykuje obszerny materiał, w którym odniesie się do oskarżeń i afery, jednak ostatecznie nigdy się go nie doczekaliśmy.
Od ponad dwóch lat fani z całych sił trzymali kciuki za związek Dody z Dariuszem Pachutem. Choć wydawało się, że tym razem piosenkarka w końcu odnalazła miłość, szczęście i stabilizację, ich związek runął jak domek z kart w listopadzie 2024 roku. Pachut wydał oświadczenie, w którym poinformował o swoim rozstaniu z wokalistką, jednocześnie sugerując, że winę za rozstanie ponosi Doda i jej zachowanie w Turcji, dodając, że „ich podejście do zdrowego życia znacząco się różni”. Darek przyleciał do Turcji dzień przed tym, jak miała się spotkać z piosenkarką. To, co zobaczył na miejscu, sprawiło, że podjął decyzję o rozstaniu. Chociaż nie ujawnił szczegółów, to właśnie ten moment miał zaważyć na ich przyszłości jako pary.
Gdy znajomi Dody stanęli w obronie piosenkarki i zasugerowali, że Pachut chce się wybić na plecach swojej znanej ex-partnerki, sportowiec zagroził, że ujawni niewygodne informacje na temat gwiazdy: „Mój adwokat w każdym piśmie prosił o spokój, że my nie chcemy mówić, o co chodzi, nie chcemy eskalować tego problemu, tylko prosimy, żebyście zostawili nas w spokoju. Nie było tak, więc w ostatnim piśmie było, że się wycofujemy z tego i nie będzie to komfortowe dla jednej strony, bo my nie mamy nic do ukrycia” – wyznał. Następnie zapowiedział, że wkrótce wyjaśni całą sytuację, jaka miała miejsce w Turcji i opowie o niej w jednym z podcastów.
Innym głośnym rozstaniem, które odbiło się echem w mediach okazało się nagłe zakończenie zwiazku Sylwii i Akopa Szostaków. Uwielbiany przez fanów sportowy duet, który w sieci prezentował swoje idealne życie i ogromną miłość tuż przed świętami wielkanocnymi poinformował, że ich drogi się rozchodzą „po latach starań i terapii”. Obydwoje zapewniali, że pozostają w przyjacielskich relacjach ze względu na łączący ich biznes. Jeszcze większym zaskoczeniem okazał się ich równie szybki powrót, gdy jakiś czas później para nieoczekiwanie poinformowała o wspólnej podróży do Paryża podkreślając, że chcą dać sobie jeszcze jedną szansę i spróbować naprawić swoje małżeństwo.
Niestety, próby spaliły na panewce, gdy Sylwia pojawiła się z Kubańczykiem na evencie promującym nowy program „Good Luck Guys”, w którym obydwoje wzięli udział. Nieoficjalnie plotkowano, że to właśnie rzekomy romans Sylwii z Kubańczykiem miał być powodem rozpadu jej małżeństwa. Krótko po evencie małżeństwo skasowało wspólne zdjęcia i przestało obserwować się na Instagramie. Okazało się też, że Akop powiedział „dość” i jak przekazał Pudelek, do sądu wpłynął jego pozew rozwodowy.
W październiku 2024 roku swoje rozstanie ogłosili Agnieszka Kaczorowska i Maciej Pela, sprawiając, że niemal wszyscy zbierali swoje szczęki z podłogi. Choć wydawało się, że tworzą jedną z najpiękniejszych par polskiego show-biznesu, okazało się, że od września pozostają w separacji. Początkowo obydwoje nie chcieli zabierać głosu w sprawie swojego rozstania, jednak pierwszy wyłamał się Maciek, który zaczął udzielać wywiadów, dając jasno do zrozumienia, że to on jest pokrzywdzoną stroną. W sprawie rozstania pary głos zaczęli zabierać również ich znajomi, w tym inne gwiazdy. Przeważająca większość stanęła po stronie tancerza, coraz głośniej sugerując, że Agnieszka ma coś na sumieniu.
Sama Kaczorowska nie przejmuje się zbytnio plotkami na temat swojego rozstania z mężem. Niedawno została też przyłapana przez paparazzi w towarzystwie obcego mężczyzny, z którym miała spędzić dzień.
Daniel Martyniuk postanowił zawalczyć, by zarówno początek jak i koniec 2024 roku należał do niego. Na początku grudnia opublikował nagranie, w którym sugerował, że ojciec nie daje mu pieniędzy, a na koniec pokazał do kamery środkowy palec z dedykacją dla Zenka Martyniuka. Krótko po tym wybuchła matka 35-latka, która przyznała, że jej syn przekroczył wszelkie granice. Wyznała też, że Daniel od dłuższego czasu ma poważne problemy z używkami, a następnie wdała się w pyskówkę ze swoją synową, Faustyną, która niedawno ogłosiła, że wraz z Danielem spodziewa się dziecka.
W niedzielę wieczorem 29 grudnia na Instagramie Daniel Martyniuk po raz kolejny zaniepokoił swoich obserwatorów, gdy mówiąc w dość niewyraźny, bełkoczący sposób zaczął rozprawiać nad… pochodzeniem rasowym Zendayi i jej cechami fizycznymi, które według niego świadczą o tym, że aktorka jest przykładem „zlepku ras”. W swoim wywodzie młody Martyniuk doszedł do wniosku, że ludzie powinni mieć dzieci tylko z osobami tego samego koloru skóry. Jako przykłady odpowiednich „mieszanek rasowych” podał hodowle psów oraz mieszanie kolorów farb:
„Czy ludzie dążą do zmieszania ras? Bo jak się zmiesza na przykład wszystkie kolory farb, to na koniec zawsze wychodzi to samo, co nie? Więc przestańmy… No nie wiem, hodują ludzie psy, co nie, i zawsze je trzymają w rodowodzie, tak? Nie takim. Kupują psy za 20/30 tysięcy, żeby tylko on się z nikim nie zmieszał, a człowiek może się ze wszystkimi zmieszać, co nie? Czy nie byłoby fajnie, gdyby móc za kilkadziesiąt lat powiedzieć: to jest rasa polska, rasa niemiecka, rasa ruska, rasa chińska – każda rasa. Nie można tego zachować? Weźcie w ogóle pomyślcie nad tym, dobra?” – zakończył, dodając, że „nie jest rasistą”, ale jednocześnie podkreślając, że „jest wielkim przeciwnikiem mieszania się”, bo „jeżeli się zaczniemy mieszać, to ta cała kultura upadnie. Rozumiecie to? To wszystko upadnie. Nie będzie żadnej kultury, nie będzie niczego. Tyle”.