Łukasz Ż. w Niemczech, a prokuratura nie zamierza odpuścić! Co dalej z przestępcą z Łazienkowskiej?
Czy prokuratura doprowadzi go przed oblicze sprawiedliwości? To pytanie, które wciąż pozostaje otwarte.
Łukasz Ż. stoi w obliczu poważnych zarzutów po tragicznych wydarzeniach na Trasie Łazienkowskiej, gdzie spowodował śmiertelny wypadek. Aktualnie przebywa w Niemczech, czekając na ekstradycję do Polski, a prokuratura nie zamierza zamykać sprawy. Oprócz niego, zatrzymano pięć osób, w tym Aleksandra G., którego ojciec broni syna, twierdząc, że jest niewinny i nie miał nic wspólnego z wypadkiem. Prokuratura ma jednak niezbite dowody, które wskazują na współudział Aleksandra w ucieczce Łukasza po wypadku.
Justyna Steczkowska miała WYPADEK na planie klipu! „Głęboka rana cięta”
Koszmarny wypadek na Trasie Łazienkowskiej
To była jedna z tych nocy, które skończyły się prawdziwą tragedią. 15 września, po kilku piwach, Łukasz Ż. i jego kumple postanowili zrobić sobie wyścig samochodowy po centrum Warszawy. Zamiast wrócić do domu, wsiedli w dwa auta i ruszyli w stronę Pragi Południe. Szybkość i alkohol – jak to się często kończy? Dokładnie tak, jak wszyscy się obawiali.
Na Trasie Łazienkowskiej doszło do dramatycznego wypadku. Ich auta ścigały się, gdy Łukasz Ż. z ogromną prędkością wpadł w inny samochód, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. I tu już zaczyna się prawdziwy koszmar – tata rodziny, siedzący z tyłu pomiędzy dziećmi, zginął na miejscu. Jego żona oraz małe dzieci – 4-letni synek i 8-letnia córeczka – trafili do szpitala z ciężkimi obrażeniami. Kilka minut od domu, marzenia o rodzinnej kolacji zamieniły się w tragedię.
To nie koniec historii, bo Łukasz Ż. nie zatrzymał się na tym. Zamiast pomóc, jego koledzy wpadli na pomysł, żeby szybko uciekać, a tuż po wypadku zaczęły się niepokojące zawirowania, które prowadziły do kolejnych zatrzymań. Cała sytuacja to jeden wielki dramat, który z pewnością na długo zostanie w pamięci wszystkich związanych z tą tragedią.
Syn w opałach – Aleksander G. w obronie rodziny
Nie da się ukryć, że w tej całej dramatycznej sytuacji, nie tylko Łukasz Ż. znajduje się w ogniu krytyki. Jego kolega, Aleksander G., również wplątał się w ten koszmar, a teraz jego ojciec walczy jak lew, żeby bronić syna. I co ciekawe, mężczyzna twardo twierdzi, że Aleksander nie ma z tym wypadkiem nic wspólnego.
Po wypadku, prokuratura nie miała jednak litości. Zatrzymano Aleksandra i oskarżono go, że imprezował razem z Łukaszem Ż. i pomógł mu w ustaleniu planu ucieczki z kraju. W rozmowie z „Faktem” ojciec chłopaka powiedział, że to jakiś absurd, bo jego syn w momencie wypadku znajdował się w wynajmowanym mieszkaniu, spędzając czas ze swoją dziewczyną.
To jakiś koszmar. Przyszli po syna i go aresztowali. On nie miał z tym nic wspólnego. Mówią, że pomagał mu w ucieczce. To jakiś absurd – powiedział „Faktowi” ojciec zatrzymanego.
Z tego, co wiem, syn spędzał noc ze swoją ukochaną. Można ją o to zapytać. Przecież wszystko jest do sprawdzenia. W budynku są kamery i można to zweryfikować. Osobiście nie wierzę w to, że Aleksander pomagał sprawcy wypadku w ucieczce – dodaje.
Dodał, że rodzina wynajęła adwokata.
Będziemy chcieli, żeby Aleksander wyszedł na wolność, bo jest niewinny. Znając życie, nie będzie to proste, ale próbować trzeba – zaznaczył.
Sylwia Peretti miała wypadek! Wiadomo, co dzieje się teraz z celebrytką!
Prokuratura jednak nie daje za wygraną i zapewnia, że ma solidne dowody na to, że Aleksander brał udział w przestępstwie.
Kierujemy się, pracując nad sprawą materiałami dowodowymi, a nie ojcowskimi czy matczynymi uczuciami – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. Sprawa jest rozwojowa. Cały czas przesłuchujemy nowych świadków.
Łukasz Ż. – recydywista w rękach sprawiedliwości
Łukasz Ż. niestety, nie jest nowicjuszem w sprawach karnych. To recydywista, który miał na koncie już kilka wyroków, w tym te związane z jazdą po alkoholu, posiadaniem narkotyków i oszustwami. No i nie możemy zapominać, że Łukasz ma kategoryczny zakaz prowadzenia pojazdów. A jednak wsiadł za kółko, co tylko podkreśla jego lekceważenie dla przepisów.
Jurek Owsiak miał wypadek podczas obsługi „potężnej maszyny”! Trafił na stół operacyjny
Po tragicznym incydencie, w którym zginął ojciec, a jego rodzina znalazła się w szpitalu, Łukasz postanowił zniknąć. W końcu zgłosił się na policję w Niemczech, ale to nie znaczy, że jego problemy się skończyły. Prokuratura już rozpoczęła procedurę ekstradycji do Polski, która może zająć co najmniej 60 dni.
Czy jego historia w końcu znajdzie zakończenie? Czy prokuratura doprowadzi go przed oblicze sprawiedliwości? To pytania, które wciąż pozostają otwarte.