Doda pojechała z mamą na operację powiększenia biustu: Z kanapkami z jajkiem i ogórkami, żeby nie siedzieć na głodnego w poczekalni
W Dniu Matki Rabczewska opowiada o swojej mamie i zdradza, czy chce mieć dzieci.
Doda (36 l.) w obszernym wywiadzie dla serwisu edziecko.pl opowiedziała o relacji, jaka łączy ją z mamą. W Dniu Matki Rabczewska zdradziła sporo szczegółów ze swego życia.
Zobacz: Doda po kilku miesiącach pojechała do rodziców. „Szkoda, że ciebie na stare lata nikt nie odwiedzi”
Chyba najlepiej relację, jaką Doda ma z mamą, Wandą Rabczewską, oddaje historia sprzed lat, gdy piosenkarka – wtedy jeszcze bardzo młoda – zdecydowała się na operację powiększenia biustu:
Zakomunikowałam mamie, że za pierwsze zarobione pieniądze chce powiększyć sobie biust, więc będzie musiała podpisać dokumenty na operację, bo nie wiem, czy doczekam do osiemnastki – wspomina Dorota.
Mama Dody zaakceptowała wybór córki i sama pojechała z nią na zabieg:
Choć byłam już pełnoletnia i tak pojechała ze mną na operację, z kanapkami z jajkiem i ogórkami, żeby nie siedzieć na głodnego w poczekalni – opowiada Doda.
Kanapki to jeden z przejawów opiekuńczości matki Dody. Wokalistka pamięta więcej takich historii:
My zresztą zawsze jeździłyśmy do Buffo ze swoimi kanapkami. Nawet dzisiaj, kiedy zdarza nam się jechać razem samochodem z Ciechanowa do Warszawy, mama bierze prowiant. Chcesz kanapeczkę? – Nie dziękuję, mam pudełka. – Ale kanapeczkę z jajeczkiem? – pyta – opowiada Rabczewska.
Czytaj też: Doda mocno o Radku Majdanie i Blance Lipińskiej po emisji filmu Latkowskiego
Doda wspomina również, że jej mama nigdy nie miała problemu z wizerunkiem córki, który często bywał wulgarny i wyuzdany:
Wiedziała, jak mnie wychowała, więc przyjmowała to ze spokojem, że na scenie wykreowałam Dodę jako wyuzdaną rock’n’rollową laskę. Prywatnie przecież kochałam sport, higieniczny styl życia i nie zdradzałam swojego męża. Kiedy miałam szesnaście lat, chciałam być Pamelą Anderson ze „Słonecznego Patrolu”, Britney Spears z „Oops! I did again”, Alicią Silverstone z teledysku Aerosmith i Vanessą Paradis – wspomina Dorota.
Wanda Rabczewska zawsze mocno kibicowała swojej córce. Dzięki jej wsparciu Doda szła przez życie jak burza:
Gdy przyszłam z przedszkola z pierwszą piosenką, jakiej się nauczyłam. Zaśpiewałam „Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek”, a mama uznała, że jestem nieprzeciętnie uzdolniona. Do tej pory uważa, że marnuję swój talent aktorski, że jestem niezwykle fotogeniczna, więc równie dobrze mogłabym być modelką, że mam talent menadżerski i powinnam mieć swoją wytwórnię muzyczną. Żałuje, że nie skończyłam studiów z psychologii, bo byłabym również świetnym terapeutą. Moja mama jest moją największą fanką! To dzięki niej trafiłam na lekcje do Elżbiety Zapendowskiej, a potem na casting do Studio Buffo. Gdy Janusz Józefowicz zadzwonił z wiadomością o przyjęciu mnie do zespołu, mama akurat była w pracy i wszyscy razem z nią zamarli przy telefonie. Mama woziła mnie na wszystkie próby i spektakle. Siedziała godzinami w Buffo. Każdy spektakl widziała po kilkaset razy. Mogę powiedzieć, że jest założycielką rodzinnej firmy „Doronia”. W domu były piony – babcia to pion stylizacji, który szył mi ubrania na występy, mama to pion menadżerski, a ojciec był odpowiedzialny za pion sportowy, czyli moją sylwetkę i mentalne przygotowanie. Nie byłam dzieckiem, które denerwowało się przed występem, czy mama i tata przyjdą. Oni byli zawsze. Mało tego! Wszyscy sąsiedzi musieli też być i koleżanki mamy z pracy – wspomina piosenkarka.
Czytaj też: Doda w NATURALNEJ odsłonie: Im starsza, tym ładniejsza – komplementują fani
Kiedy zaś Doda zajęła się castingami do filmu „Dziewczyny z Dubaju”, jej mama, która jest święcie przekonana o tym, że Dorotka powinna zostać aktorką, powiedziała do córki:
Doroniu wierzę, że nie możesz być obojętna wobec swojego talentu aktorskiego”. Odpowiedziałam: „Mamo, będę grała prostytutkę, która wciąga koks.” Odpowiedź nadeszła szybko: „A to nie!” – relacjonuje Doda rozmowę z mamą.
Doda wspomina też, że gdy zaczęła czuć się jak kobieta, jej mama bardzo mocno jej kibicowała:
Czasem mnie krytykowała, ale rzadko. Kiedy przeszłam transformację z chłopczycy w dżagę, a miałam może szesnaście lat, mama była mną zachwycona. Wychodziłam z pokoju w krótkich, ledwo zakrywających pupę szortach, z gołym brzuchem i na obcasach. Szłam korytarzem do kuchni, jak po wybiegu, a moja mama wołała: „Rewelacja!”. Zgadzała się, żebym tak wyszła na ulicę. Tata czasem się wtrącał ze śmiechem: „Dorotka wstydź się, jak ty wyglądasz?” Mówił o nas, że obie jesteśmy szalone – wspomina Doda.