Żyjemy w czasach, w których najbardziej pożądanym zawodem jest influencer. Teraz każdy może stać się sławny – wystarczy założyć konto na Instagramie i kanał na You Tubie. Problem w tym, że za tym kryje się smutna prawda.

Większość sławnych internautów kupiło sobie obserwatorów, a swoje wystawne i bogate życie ma tylko w sieci. W życiu prywatnym sępi, gdzie tylko może, żeby przeżyć i wydać na drogie ubrania, bo chodzenie z metką z sieciówki jest „obciachem”.

Influencerki żebrają o darmowe jedzenie

Jeden z właścicieli sopockiej restauracji „Cały Gaweł” nie wytrzymał na liczne wiadomości influencerów, w którym proszą o darmowe jedzenie w zamian za relacje i oznaczenie restauracji w Inetrnecie. Opublikował na profilu instagramowym restauracji screeny rozmów z influencerkami.

 

Właściciel restauracji „Cały Gaweł”, Gaweł Czajka tłumaczy, że takie zapytania nasilają się co roku przed Open’erem. Dlatego zdecydował się pokazać w takim momencie, w którym nie nadąża nad odpisywaniem. Opublikowane screeny pochodzą tylko z ostatnich dwóch tygodni.

Nigdy nie zgadzaliśmy się na taką współpracę, bo każdego gościa staramy się traktować tak samo. Takie zapytanie jest dla mnie, mówiąc wprost, kretyńskie. Mamy obiady za kilkadziesiąt złotych, a prośba o „Aperola do woli” świadczy już tylko o fali głupoty jaka zalała Instagrama.

– powiedział Gaweł Czajka w „na Temat”.

Czytamy na VogulePoland, że influencerki potrafią też prosić o darmowe iPhone’y i MacBooki:

Sam widziałem wiadomości od pewnej fashionistki, która ma dziś prawie 200 tysięcy obserwatorów na Instagramie i bardzo, bardzo prosiła o MacBooka w zamian za oznaczenie. O ile taki MacBook czy wakacje to wydatki większego rzędu, o tyle obiad w knajpie jest o niebo mniejszym kosztem. Okazuje się jednak, że niektóre pretendujące do wielkiego świata instagramerki postanowiły spróbować wykorzystać swoją pozorną popularność by… dostać darmowy obiad.