W tym roku zima podzieliła Polaków na dwie frakcje: ci, których stać, pojechali na Zanzibar, a cała reszta udaje, że kocha zimno, morsując w przydomowych bajorach. Nicią porozumienia pomiędzy dwoma skrajnymi obozami jest Instagram, bez którego nie można ani udać się do Afryki, ani zamoczyć ciała w zimnej cieczy.  O krok dalej poszła Basia Kurdej-Szatan, która postanowiła połączyć wyprawę na Zanzibar z morsowaniem. I choć ciężko o lodowatą wodę u wybrzeży Tanzanii, to o zimny prysznic zatroszczyli się internauci, sprawiając, że to z pewnością będą niezapomniane wakacje.

Barbara Kurdej-Szatan walczy z hejtem. „Pocałujcie się w d*pę”

Basia Kurdej-Szatan na Zanzibarze

Obserwując profile polskich gwiazd i gwiazdeczek, można odnieść wrażenie, że istnienie Zanzibaru, było przez lata pilnie strzeżoną tajemnicą, którą zimą zdradził ktoś polskim celebrytkom. Co prawda zachód Europy zainteresował się archipelagiem w XIX wieku, ale nie zdziwiłby mnie fakt, gdyby niektórym mogło to jakoś umknąć. W związku z tym, że sezon ogórkowo-covidowy trwa w najlepsze, nasze gwiazdy postanowiły spędzić trochę czasu wylegując się na rajskich plażach.

Plaże Zanzibaru to jedne z najpiękniejszych, jakie widziałem w życiu – szmaragdowy i niewyobrażalnie ciepły ocean łagodnie obmywa biały piasek, a lokalni sprzedawcy próbują spieniężyć wszystko, co może zainteresować turystów: od wody kokosowej po twarde narkotyki. Zanim jednak Zanzibar stał turystycznym rajem, którym uczynił go włoski kapitał, był centrum zarządzania piekłem, które ludzie zgotowali innym ludziom. Bo przed tym jak na plażach pojawiły się białe turystki, to częściej można było zobaczyć na nich ciała martwych niewolników, którzy nie przeżywszy podróży do największego XIX wiecznego portu przeładunkowego „żywego towaru”, byli wyrzucani za burtę, a ich zwłoki fale przynosiły na brzeg wyspy.

Aleksandra Domańska DRWI z kolegów po obejrzeniu #CucChallenge – Kurdej Szatan rzewnie się tłumaczy

Dlatego widok uprzywilejowanej kobiety, Europejki, w otoczeniu cudzych dzieci, nazywającej swoje dziecko królem i oznaczającej producenta luksusowego wózka, wywołał słuszne oburzenie. Absolutnie  nie chodzi mi o to, żebyśmy biczowali się do końca naszych dni za grzechy niewolnictwa i kolonializmu, jednak warto mieć świadomość kontekstu, w którym się znajdujemy. Zwłaszcza jeśli wybieramy go sobie sami. Bo świat naprawdę nie kończy się na reklamowych postach i nerce Gucci. Przez kilka lat oprowadzałem turystów po różnych zakątkach świata i nie jest dla mnie żadną niespodzianką, że w grupie zawsze znajdzie się kilka osób, które nie wiedzą nawet w jakim są kraju, jednak od artystów oczekiwałbym większego wyczucia. I odrobiny pokory.

Barbara Kurdej-Szatan grzmi po aferze z afrykańskimi dziećmi. „No i co z tego, że oznaczyłam? Oznaczenie to nie zawsze reklamy”

Nie dalej jak wczoraj, Małgorzata Rozenek zapozowała w pióropuszu i została oskarżona o przywłaszczenie kulturowe. I najzwyczajniej w świecie przeprosiła. Wcześniej Maria Seweryn znalazła się w centrum afery szczepionkowej – przeprosiła. Co zrobiła Barbara Kurdej-Szatan? Kazała się wszystkim pocałować w dupę.

Nie sądzę, żeby Barbara Kurdej-Szatan miała złe intencje, ale jej ignorancja sięgnęła zenitu, niczym zyski ze sponsorowanych postów. W kolejnym z oświadczeń, które z uporem godniejszym lepszej sprawy, publikowała na swoim profilu na Instagramie, wyszło na jaw, że nie wie nawet, jak nazywają się mieszkańcy wyspy, gdzie postanowiła spędzić wakacje. Teoretycznie różnica pomiędzy Zanzibarczykiem a Zanzibaryjczykiem jest niewielka. Zupełnie jak ta pomiędzy Polakiem a Polaczkiem.

To, że gwiazdy od dawna żyją w innej galaktyce, w której kręcą się wokół własnej osi, a jedyną grawitacją jest siła przyciągania reklamodawców, nie dziwi mnie wcale. Zdumiała mnie jednak armia złożona z fanek stających w obronie aktorki, która jakżeby inaczej ogłosiła że jest ofiarą hejtu. Pasja, z jaką walczyły o dobre imię nieznajomej im kobiety była naprawdę godna podziwu. Chciałbym zobaczyć, jak każda z tych osób stających w obronie Kurdej-Szatan, pozuje do zdjęcia z przypadkowo spotkanym francuskim albo niemieckim dzieckiem i następnie publikuje fotkę na Instagramie, gdzie obserwuje ją ponad milion osób. Z pewnością rodzice takiego malucha oniemieliby z zachwytu.

Barbara Kurdej-Szatan na wakacjach w bikini i z TATUAŻAMI

Do tego doszła grupa znajomych celebrytów, która zagrzewała aktorkę do dalszej walki z rzekomym hejtem, który w świetle definicji jest atakiem bez konkretnego powodu. Myślę jednak, że warto mieć wokół siebie nieco więcej krytycznych osób, bo czasem nadchodzi taki moment, że ktoś musi powiedzieć: król jest nagi.

Bo inaczej będzie wstyd.

Ps. Każdemu, kto chciałby zgłębić historię Zanzibaru, polecam książkę „Dom żółwia” pióra Małgorzaty Szejnert.

Wasz Barabasz

Barbara Kurdej-Szatan na wakacjach

Barbara Kurdej-Szatan/fot. Instagram/kurdejszatan

Barbara Kurdej-Szatan na Zanzibarze

Barbara Kurdej-Szatan/fot. Instagram/kurdejszatan

Barbara Kurdej-Szatan z tatuażami na ramieniu.

Barbara Kurdej-Szatan z tatuażami na ramieniu. Fot.Instagram/kurdejszatan.