Doda dla WPROST: „Największym strachem dla nas wszystkich jest to, że Emil ucieknie z forsą”
Piosenkarka ujawnia, jak była traktowana przez męża.
Doda na początku października zaniepokoiła fanów filmu „Dziewczyn z Dubaju”, kiedy poinformowała razem z Marią Sadowską (reżyserką), że nie mogą wejść do montażowni. Po raz pierwszy ujawniła, co tak naprawdę dzieje się pomiędzy nią a Emilem Stępniem.
Wszystko się sprawdza, przed czym mnie ostrzegano, uprzedzano, a ja nie chciałam w to wierzyć, ale chyba najwyższa pora, żeby pewne fakty ujrzały światło dzienne, bo to nie może być tak, żebym ja z reżyserką musiała się bić, czy prosić o to, co nam się należy – tłumaczyła piosenkarka.
Doda nie ma talentu do produkcji filmów? Emil Stępień komentuje AFERĘ!
Doda o kulisach kłótni z Emilem Stępniem
Doda teraz udzieliła bardzo szczerego wywiadu na łamach „Wprost”. Informuje, że nadal za wiele się nie zmieniło odkąd wybuchła afera medialna. Tłumaczy w nim, że Emil Stępień traktuje film „Dziewczyny z Dubaju” jak swoją zabawkę i kartę przetargową do pokazywania swojej wyższości w prywatnych konfliktach.
Nie jest w stanie odsunąć emocji i z rozsądkiem myśleć o dobru produkcji. Także niewiele się zmieniło – mówi piosenkarka.
Zmieniło się jedynie tyle, że kiedy Dorota Rabczewska zdecydowała się opowiedzieć o prywatnych, jak i zawodowych problemach, zaczęły się do niej zgłaszać osoby poszkodowane przez Emila Stępnia:
Oprócz tego, że nie nadążam z odbieraniem telefonów od ludzi, którzy dopiero po tym, jak na Instagramie opowiedziałam swoją historię, zdecydowali się powiedzieć mi o swoich problemach z Emilem. Wcześniej nie mówili prawdy, bo byli przekonani, że jestem z nim w komitywie, że o jego nierozliczeniach wiem. Sądzili, że nie stanę po ich stronie – zdradza.
Piotr Krysiak, autora książki „Dziewczyny z Dubaju” uważa, że produkcja, która tworzyła film „Dziewczyny z Dubaju” nie dostała wszystkich należnych pieniędzy. Co na to piosenkarka? Zdradza, czego najbardziej się boi:
Jest mi wstyd, wiem, jak ci ludzie ciężko pracowali. Nie wyobrażam sobie, żeby nie dostali zarobionych przez siebie pieniędzy. Największym strachem dla nas wszystkich jest to, że Emil ucieknie z forsą po premierze. Gdyby prokuratura była w stanie jakoś zabezpieczyć pieniądze przed premierą filmu, czułabym się bezpieczniej – ujawnia.
Doda po raz kolejny zapewnia, że film jest nieskończony. Podaje, co trzeba poprawić
Rabczewska nie powstrzymała się nawet przed tym, żeby opowiedzieć, jak była traktowana przez jeszcze obecnego męża. Przywołała sytuacje z planu w Cannes:
Mój mąż pojawiał się na planie zdjęciowym, gdy ja bardzo zmęczona łapałam godzinę snu na ławce przy marinie w Cannes. I on potrafił do mnie podejść i powiedzieć: „Dupę Ci widać, obróć się bardziej do jachtów, to może coś zarobisz”. Godzinę później podchodził i zaczynał: „Kochana żonka, tak bardzo kocham żonkę. Zimno Ci, podać ci kurtkę?”. Gdy w takiej sytuacji pytałam, czy on ma dwubiegunówkę, odpowiadał: „Widzisz ? Już nie jest mi ciebie żal”. Kij, marchewka, kij, marchewka – tak wyglądało moje życie. Czasem sobie myślę, że nawet nie zdziwiłabym się, gdyby na premierze filmu, na której będzie sam, wychwalał mnie pod niebiosa – uważa Doda.
Emil Stępień jakiś czas temu po wielu wypowiedziach swojej żony wydał oświadczenie, w którym zapewnia, że film jest już gotowy i nie trzeba go poprawiać:
(…) Zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie to, że producentka kreatywna i reżyserka teraz (nagle i 3 miesiące po pierwszych przedpremierowych pokazach) chce „dokończyć” film. Cała afera wokół tego „dokańczania” filmu wynika z tego, jak krótkotrwała jest ludzka pamięć. W związku z tym pozwolę sobie na małą retrospekcję, która pozwoli krytycznie ocenić wiarygodność twierdzeń o tym, że film jest rzekomo niegotowy – tłumaczył producent.
Emil Stępień nie pojawił się na rozprawie rozwodowej. Doda jest wściekła